Reprezentacja Francji przeżywa nieco trudniejszy okres. Zespół prowadzony przez Didiera Deschampsa zawiódł na mistrzostwach Europy, odpadając na etapie półfinału z Hiszpanią. Na tamtym turnieju oczekiwania zawiódł sam Kylian Mbappe, który znajdował się zdecydowanie pod formą. Gwiazdor Realu Madryt spotkał się ze sporą dawką krytyki. Podobnie stało się także z selekcjonerem, który już od dłuższego czasu musi czytać, że jego czas na tym stanowisku dobiegł końca. Barcelona chwali się Szczęsnym. Polak mocno zaskoczył, mówił o... golu Ligę Narodów Francja rozpoczęła źle. W pierwszym spotkaniu "Trójkolorowi" spotkali się z Włochami. Spotkanie rozpoczęło się znakomicie, bo Francuzi błyskawicznie strzelili gola, ale potem było już tylko gorzej i Włosi wygrali 3:1. W kolejnym pojedynku rywalem byli Belgowie, których Francuzi pokonali 2:0 i nieco odbudowali nastroje wśród swoich fanów. W trakcie październikowego zgrupowania kadra Deschampsa miała przed sobą starcia z Izraelem i Belgią, a to wszystko bez Kyliana Mbappe w składzie. Francja rozbiła Izrael. Popis w końcówce Kapitan kadry został bowiem w Madrycie, aby tam poprawić swoją formę. Wobec tego oraz emerytury ogłoszonej przez Antoinne'a Griezmanna kapitanem na starcie z Izraelem wybrano Aureliena Tchouameniego z Realu Madryt. Poza tymi gwiazdami zabrakło jeszcze kilku innych, a skład Francji i tak wyglądał imponująco. Gwiazdor reprezentacji Polski poza grupą. Trenował indywidualnie Spotkanie rozpoczęło się bardzo dobrze dla Francuzów. Gola na 1:0 strzelił bowiem Eduardo Camavinga. Pomocnik Realu Madryt odnalazł kawałek wolnej przestrzeni przed polem karnym i uderzył na bramkę, piłka odbiła się od ziemi i gdy wydawało się, że golkiper ma ją w rękach, to praktycznie sam wturlał ją sobie do siatki. Niedługo później odpowiedziała Francja za sprawą gola Endelmana, który świetnie wbiegł w pole karne i głową wykończył miękką wrzutkę. W 28. minucie było już 2:1 dla Francji. Znakomicie zachował się Nkunku, który strzelił gola i takim rezultatem zakończyła się pierwsza połowa. Druga połowa toczona była w tempie takim, jak letnie sparingi za oceanem. Zespół gości nie podkręcał intensywności, skupił się na kontroli piłki poprzez jej posiadanie i wychodziło to nieźle. Izraelczycy nie byli w stanie realnie zagrozić bramce Francji, bo rzadko znajdowali się z piłką w okolicach pola karnego "Trójkolorowych". Tak było aż do samej końcówki, gdy przyspieszył Bradley Barcola, a piłkę do siatki wpakował Guendouzi. Było 3:1 dla gości i zwycięzca był już znany. To nie był koniec. Chwilę później gola dołożył Barcola, który wykorzystał podanie Guendouziego i podwyższył rezultat. Takim wynikiem zakończyło się to spotkanie. Różnicę zrobiły zmiany Deschampsa.