- Miałem wiele okazji, aby się wykazać. Bombardowali mnie strasznie. Dobrze, bo dzięki temu wyszedł mi fajny mecz - mówił uradowany Kuszczak. Pola dostał najwyższą notę - 9, a także został wybrany piłkarzem meczu. Kuszczak rozpoczął mecz na ławce rezerwowych, a pojawił się na placu gry W 22. minucie, kiedy kontuzji doznał Roussell Hoult. "Czerwone Diabły" prowadziły w tym momencie 1:0. - Szkoda tej bramki, nie wiem, czy czasem nie będzie kosztować nas miejsce w Premiership. Jak wyglądała nasza gra? To była obrona Częstochowy. Zresztą statystyka celnych strzałów robi wrażenie: 14:1 dla "Czerwonych Diabłów". Oj, zrobili nam kocioł. W pierwszej połowie jak nas złapali, to musiałem bronić strzał za strzałem. Uff! Ronaldo, Kleberson, Rooney z rzutu wolnego... Ale jakoś dałem sobie radę. Fajnie, że ten mecz na żywo oglądał mój kolega Krzysztof Osiński, który przyjechał do mnie w odwiedziny. Chłopak kiedyś bronił w Polarze Wrocław, a teraz szuka klubu. Trzeba mu pomóc - stwierdził. - Teraz mnie chwalą, ale nie podniecam się tymi komentarzami. Bo dziś jest pięknie, a za chwilę można płakać. W każdym razie menedżer WBA, Bryan Robson, ma teraz nad czym myśleć. Pokazałem, że ten niedostrzegany i chyba trochę niedoceniany bramkarz jednak coś tam potrafi. Jak trener mnie ocenił? Normalnie, przybił piątkę. Powiedział, że było OK i tyle - dodał Kuszczak.