Kulesza ogłasza po losowaniu. Kara dla Polaków już pewna. "Delegat zdradził tajemnicę"
W czwartek w Zurychu odbyło się losowanie baraży, które wyłonią ostatnich uczestników przyszłorocznych mistrzostw świata z Europy (i nie tylko). Na jego wyniki czekała z napięciem między innymi reprezentacja Polski, która w półfinale zmierzy się z Albanią, a w przypadku wygranej trafi potem na Ukrainę lub Szwecję. Jak na taki układ patrzy PZPN? Głos zabrał wczoraj na gorąco w rozmowie z Weszło prezes Cezary Kulesza, który ogłosił przy okazji, że pewna jest już dotkliwa kara dla Polaków.

Mecz z Albanią u siebie, a potem - miejmy nadzieję - wyjazdowe starcie z Ukrainą lub Szwecją - tak wygląda plan reprezentacji Polski na marcowe baraże, które zdecydują o tym, czy podopieczni trenera Jana Urbana zagrają na przyszłorocznym mundialu.
"Biało-Czerwonych" czeka więc wymagające zadanie, lecz nie jest to misja niemożliwa do zrealizowana.
Jak na losowanie i jego wynik spogląda Cezary Kulesza? Prezes Polskiego Związku Piłki nożnej podzielił się w czwartek swoją opinią "na gorąco" w rozmowie z Weszło.
- Z jednej strony było łaskawe, z drugiej nie. Zobaczymy, wszystko zweryfikuje boisko. Albanię znamy. Graliśmy z nimi. A tu naszym atutem jest to, że gramy u siebie, ponieważ grając na ziemi albańskiej wiemy, jak gorący jest stadion Albańczyków. Nasi piłkarze doskonale znają tamtych zawodników. Ze Szwecją też już graliśmy. Z Ukrainą? Nie wiemy jeszcze, czy ona pokona Szwecję. Poczekamy. Za cztery miesiące może się wiele wydarzyć - stwierdził sternik naszej federacji.
Reprezentacja Polski. Kara nieunikniona. Cezary Kulesza zabrał głos
Cezary Kulesza zabrał także głos w sprawie czekającej nas kary, związanej z ekscesami, do których doszło przy okazji ostatniego meczu z Holandią. Przypomnijmy, że na murawę PGE Narodowego poleciały wówczas płonące race, co skutkowało przerwaniem spotkania na dobrych kilka chwil.
Dlatego też PZPN jest już gotowy na to, że czekają go teraz surowe konsekwencje tamtych zdarzeń.
- Na pewno kary będą dotkliwe. Dlaczego? Dlatego, że mecz został przerwany. Bo gdyby nie został przerwany, te kary pewnie byłyby mniejsze. Za Litwę chyba zapłaciliśmy 47 tysięcy franków szwajcarskich. Jedna raca chyba kosztuje 750 czy 800 franków. Teraz na ostatnim meczu było tych rac - delegat nam zdradził tajemnicę, bo był z nami na lotnisku - dziewięć. Tyle naliczył - ogłosił Cezary Kulesza.
I dodał:
A teraz dochodzi jeszcze czynnik przerwania meczu. Tutaj będzie jeszcze bardziej dotkliwa kara. Nie wiemy, czekamy, zobaczymy, co będzie











