Tymczasem popularny "Kuba" z dużym spokojem oczekuje na czwartkowy mecz z Austrią Wiedeń i zbytnio nie przejmuje się rewelacjami żurnalistów. - Nie odczuwam presji większej niż przed innymi meczami rozgrywanymi przez moją drużynę. Legia jest klubem, w którym przed każdym spotkaniem oczekuje się wygranej. Zdążyłem więc przywyknąć - wyznał na łamach tygodnika "Piłka Nożna" Kubicki, który nie obawia się o swoją posadę. - Nie słyszałem nic podobnego od właścicieli Legii, ani od urzędującego prezesa. Trwa natomiast prasowa nagonka, ale prognozy niechętnych mi ludzi są przedwczesne. Najlepszy dowód to fakt, że prezes Piotr Zygo zdementował jakoby ktokolwiek był zainteresowany zatrudnieniem mało znanego niemieckiego szkoleniowca, który w ubiegłym tygodniu przebywał w Warszawie - tłumaczył szkoleniowiec Legii, który ma jasno nakreślone zadania na najbliższy sezon. - Walczymy o mistrzostwo Polski. Chcemy poprawić też zeszłoroczne osiągnięcie w Pucharze Polski. No i przymierzamy się do awansu do fazy grupowej Pucharu UEFA. Tak naprawdę żadna szansa nie została jeszcze zaprzepaszczona. W ostatnich tygodniach przekonałem się, iż ciągła krytyka może zmęczyć. Doszło do tego, że przez tydzień zachowywałem się jak ...selekcjoner Paweł Janas i nie czytałem gazet. Wyniki Legii są na tyle satysfakcjonujące, że wspomnianą krytykę mam prawo uważać za niesłuszną - stwierdził Kubicki.