- Cóż, jesteśmy zawodowcami i na pewno będę walczył o jak najlepszy wynik dla swojego zespołu, podobnie jak Jurek dla swojego. To zupełnie normalne - powiedział Krzynówek na łamach "Przeglądu Sportowego". - Jeżeli nadarzy się okazja w trakcie meczu, to pewnie na boisku zamienimy ze sobą kilka słów. Ale w pierwszej kolejności każdy z nas będzie myśleć o sukcesie swojej drużyny - podkreślił. Reprezentant Polski znajduje się w znakomitej formie. W pierwszych pięciu kolejkach rundy wiosennej Bundesligi Krzynówek strzelił trzy gole. Czy we wtorek również wpisze się na listę strzelców? - Mam nadzieję. Jeśli nadarzy się okazja, to na pewno nie będę się zastanawiał, kto stoi w bramce Liverpoolu, ale uderzę najlepiej, jak potrafię. Nie jest jednak wcale najważniejsze, kto zdobędzie gola - liczy się, aby taka bramka w ogóle padła. Do Liverpoolu jedziemy po zwycięstwo i naprawdę szczerze wierzę, że ten cel osiągniemy - dodał pomocnik "Aptekarzy". Zdaniem Krzynówka, największym atutem Liverpoolu jest gra zespołowa oraz umiejętnie stosowany pressing. - Gracze Liverpoolu często starają się odebrać piłkę już na połowie rywala. Do tego trzeba dodać świetnie opracowane stałe fragmenty gry oraz... znakomitego bramkarza. A wady? Myślę, że przede wszystkim psychika. Ostatnio zespół Liverpoolu nie radził sobie zbyt dobrze w Premiership i zanotował porażki w spotkaniach z teoretycznie słabszymi przeciwnikami. To były wpadki, które nie powinny się zdarzyć. Myślę, że ta świadomość może ich trochę usztywnić. Chociaż... Liga Mistrzów a Premiership to dwie różne sprawy. Tutaj gra zaczyna się praktycznie od początku - ocenił rywala Krzynówek.