"Właściwie nic się nie zmieniło - i tak robiliśmy swoje, trwały przygotowania do spotkań reprezentacji, które odbędą się w najbliższych dniach. Cała sytuacja była bardzo uciążliwa, ale nie zaprzestaliśmy prac" - wyjaśnił Koźmiński. Dzień był jednak odmienny od poprzednich w co najmniej jednym aspekcie - przed siedzibą nie kłębili się dziennikarze, brakowało kamer telewizyjnych. "To rzeczywiście dzień bardzo cennego spokoju. Mogliśmy zacząć nadrabiać zaległości z ostatniego tygodnia. Całe zamieszanie było niepotrzebne - można było sprawę załatwić w normalnych rozmowach" - ocenił. Rzecznik związku zapewnił, że z uchybieniami administracyjnymi PZPN poradzi sobie w ciągu dwóch tygodni, a więc zdąży przed zaplanowanymi na 30 października wyborami nowych władz. "W związku nie przebywa kurator, mimo iż mówi o swojej władzy. Z tego co wiem jest w Poznaniu - ma bowiem do nadrobienia sporo zaległości w swojej macierzystej firmie" - podkreślił. W środę do siedziby PZPN przyjdzie Adam Giersz z Ministerstwa Sportu - jeden z czterech członków Niezależnej Komisji Wyborczej, która ma pomóc naprawiać uchybienia. "W dobie dzisiejszej techniki Komisja może się zebrać wirtualnie właściwie w dowolnym momencie - z tego co wiem jej członkowie są w kontakcie. W piątek odbędzie się plenarne posiedzenie w Zurychu. Zaproszono na nie prezesa Michała Liskiewicza, który z wyjazdu zagranicznego wraca w środę" - dodał Koźmiński. Dopiero na przyszły tydzień zostanie zwołane posiedzenie zarządu związku.