Bayer Leverkusen jest największą sensacją w top pięciu ligach europejskich. Zespół prowadzony przez Xabiego Alonso o to miano walczyć może tak naprawdę tylko z hiszpańską Gironą i włoską Bologną. Gdy jednak pomyślimy o tym, że drużyna prowadzona przez Hiszpana będzie nie tylko walczyć z Bayernem Monachium, ale wręcz liderować wyścigowi o zwycięstwo w niemieckiej Bundeslidze, to przed sezonem pewnie niewielu by w taki przebieg zdarzeń mogło uwierzyć. Piłkarz nie wrócił z wakacji. Polski klub może mieć gigantyczne problemy Tak się jednak dzieje i Bayer znajduje się tak naprawdę na autostradzie do mistrzostwa Niemiec i już pobił kilka rekordów. Wciąż jednak trzeba ten tytuł przypieczętować, a dodatkowo pozostają także w grze jeszcze dwa inne trofea. Mowa rzecz jasna o Lidze Europy i Pucharze Niemiec. Najbliżej trofeum zespół Xabiego jest w Pucharze Niemiec, gdzie w półfinale zagrają z Fortuną Dusseldorf, a więc z pozoru przeciwnikiem, który nie powinien być dla nich większą przeszkodą. Niespodzianka w meczu Bayeru. Xabi pod ścianą Wydawać by się mogło, że los uśmiechnął się do Bayeru także podczas losowania Ligi Europy. Tam bowiem ekipa prowadzona przez Xabiego Alonso trafiła na azerski Karabach Agdam. Hiszpan zdecydował się na dokonanie kilku naprawdę znaczących zmian w wyjściowej jedenastce. Te wyraźnie się nie opłaciły, bo Bayer od pierwszej piłki nie wyglądał tak, jak drużyna, która praktycznie co weekend zachwyca w Bundeslidze. Było wręcz odwrotnie. Ich występ w pierwszej połowie z pewnością stanowił jakiś zawód. To gospodarze wybrali na ten pojedynek zdecydowanie lepszą taktykę. Karabach bazował w tym spotkaniu na grze z kontry i zdecydowanie im się to opłacało. W pierwszej części spotkania goście mieli prawie 70 procent posiadania piłki, ale z tego nic nie wynikało. Zespół Xabiego był wyjątkowo nieskuteczny w ataku pozycyjnym i wygenerował współczynnik ledwie 0,2 oczekiwanego gola. Z kolei gospodarze w tym współczynniku zbliżył się do dwóch strzelonych goli i faktycznie Karabach właśnie z zaliczką dwóch bramek schodził na przerwę. Zaskakujący post FC Barcelona przed meczem. W roli głównej Robert Lewandowski Najpierw w 26 minucie gola strzelił Benzia, a jeszcze przed końcem pierwszej części spotkania drugą bramkę po kontrze zdobył Juninho. Faworyzowany Bayer schodził więc na przerwę z dużym problemem. Xabi musiał szukać rozwiązań. Hiszpan już w przerwie dokonał pierwszej zmiany, a na następne nie trzeba było długo czekać. Z kwestią efektu końcowego oczekiwanie było jednak zdecydowanie dłuższe. Dopiero pojawienie się na murawie Floriana Wirtza dało to, czego chciał Xabi. Niemiec, jak to ma w zwyczaju, wykorzystał nutkę magii, która niewątpliwie drzemie w jego stopach i głowie. Utalentowany środkowy pomocnik wyszedł z kontrą i w sytuacji sam na sam podciął futbolówkę nad bramkarzem. Ta próba niekonwencjonalnego zagrania zakończyła się sukcesem i piłka zatrzepotała w siatce. Dzięki temu w 70 minucie Bayer miał już tylko jednego gola straty do swoich rywali i realną wizję remisu przed rewanżowym spotkaniem na własnym stadionie. Już w doliczonym czasie gry gola na 2:2 strzelił Patrick Schick i sprawił, że do rewanżu Bayer podejdzie w zdecydowanie lepszym nastroju. W tym meczu nie wydarzyło się jednak już nic więcej i jeden z historycznych "koszmarów" polskich drużyn w europejskich pucharach sprawił naprawdę sporą niespodziankę, remisując z jednym z największych faworytów tych rozgrywek.