Koszmar Polaka. Stadion zamarł, groziło mu kalectwo. "Taka dawka, że odpłynąłem"
Spore poruszenie w ostatnich dniach wywołała wiadomość o potencjalnym transferze Aksela Witsela do Pogoni Szczecin. Ekipa ze stolicy województwa zachodniopomorskiego przedstawiła piłkarzowi ofertę i obecnie oczekuje na jego odpowiedź. Belg w Polsce jest doskonale znany nie tylko ze względu na owocną karierę. To właśnie on otrzymał czerwoną kartkę po faulu na Marcinie Wasilewskim, który mógł skończyć się dla naszego rodaka tragicznie. Doszło do otwartego złamania nogi. Lekarze obawiali się nawet amputacji.

Do dramatu z udziałem emerytowanego już piłkarza doszło w 2009 roku, podczas spotkania Standardu Liege z Anderlechtem. Popularny "Wasyl" reprezentował wtedy barwy drugiej z drużyn i wspomniana potyczka zakończyła się dla niego bardzo szybko. Axel Witsel brutalnie nadepnął na jego nogę jeszcze przed upływem pół godziny gry. Stadion momentalnie zamarł, piłkarze natomiast skryli twarze w dłoniach. Szybko okazało się, że doszło do otwartego złamania.
Medycy natychmiast zabrali Polaka na nosze i udali się z nim do szpitala. Ważna była każda sekunda. Sam zawodnik feralny wieczór pamięta natomiast jak przez mgłę. "Dostałem taką dawkę morfiny, że odpłynąłem" - przyznał parę lat temu w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet. "Godzinę po tym, jak zabrali mnie do szpitala, zapytałem lekarza klubowego, ile czasu wraca się po takim złamaniu. Okazało się, że lekarze sądzili, że będę miał duże szczęście, jeśli w ogóle zacznę chodzić. Obawiali się, że dojdzie do zakażenia. To by oznaczało, że musieliby amputować mi nogę" - dodał w tym samym wywiadzie.
To mógł być koniec kariery Marcina Wasilewskiego. A on wrócił, w wielkim stylu
Ciarki wywołuje również relacja Geerta Declercqa, który z kolei przywołał swoje wspomnienia na łamach WP SportoweFakty. "Powiem tak: wyglądała jakby doszło w niej do eksplozji. Jakby Marcinowi wewnątrz nogi wybuchła bomba. Mnóstwo mikropęknięć, różnego rodzaju uszkodzeń, zerwań. Sytuacja była bardzo, bardzo poważna" - przyznał wprost belgijski chirurg. To właśnie on operował krakowianina i jak się później okazało, uratował jego dalszą karierę. Obrońca zacisnął zęby, wracając później do zawodowego futbolu.
45-latek po długiej rehabilitacji ponownie zaczął biegać za piłką. I to w naprawdę wielkim stylu. Grał dalej w Anderlechcie, następnie sięgnęło po niego Leicester City. Nasz rodak na stałe zapisał się w historii "Lisów" za sprawą zdobycia mistrzostwa Anglii. Wraz z kolegami sprawił wtedy nie lada sensację. Był to pierwszy i jak na razie jedyny tytuł zdobyty przez tenże klub. "Wasyl" Anglię opuścił dopiero w 2017 roku, przygoda na Wyspach potrwała łącznie cztery lata. Wrócił tam, skąd wypłynął na szerokie wody, do Krakowa. W tym właśnie mieście zakończył karierę.
Axel Witsel blisko PKO BP Ekstraklasy. Spektakularny transfer wciąż jest możliwy
Kto wie jak wyglądałaby ona gdyby nie wspomniany dramat. "Bardzo mi przykro. Nie widziałem jeszcze Wasilewskiego, ale z całego serca go przepraszam. Nie chciałem mu jednak zrobić krzywdy. Nie gram w piłkę po to, by komuś łamać nogi. Nie jestem brutalem" - przepraszał go od razu Axel Witsel, który później stał się prawdziwą gwiazdą. Belg przywdziewał barwy między innymi Zenitu Kazań, Borussii Dortmund czy Atletico Madryt. Po sezonie 2024/25 opuścił jednak stolicę Hiszpanii, z czego skorzystać chcą inne kluby.
A na liście dość niespodziewanie znalazła się Pogoń Szczecin. Choć potencjalny transfer brzmi nierealnie, to działacze z zachodniej Polski wierzą, że uda im się rzucić kraj na kolana. "Ma bardzo dużo opcji. My po prostu czekamy na jego odpowiedź" - przyznał w poniedziałek Ten Kesler, dyrektor zarządzający "Dumy Pomorza" w rozmowie z "Goal.pl". Sprawa powinna rozstrzygnąć się w ciągu kilkunastu najbliższych dni. Za powodzenie rozmów kciuki ściska zapewne niemal całe środowisko. W końcu takich piłkarzy w PKO BP Ekstraklasie nigdy za wiele.


