Koszmar Cristiano Ronaldo w 75. minucie. Los Portugalii wisiał na jego barkach, ale to nie był koniec
Portugalia z racji na udział w fazie finałowej Ligi Narodów trafiła do czterozespołowej grupy eliminacyjnej do mistrzostw świata 2026. Tam, jak na razie wiedzie się jej doskonale. Cristiano Ronaldo i spółka wygrali bowiem oba wrześniowe mecze wyjazdowe i przed trzecią kolejką liderowali grupie F. W trzeciej serii gier do Lizbony przyjechali Irlandczycy. Gospodarze męczyli się niemiłosiernie, Ronaldo zmarnował rzut karny, a gola na wagę wygranej strzelił Ruben Neves w 91. minucie.

Nadchodzące wielkimi krokami mistrzostwa świata w USA, Kanadzie i Meksyku najprawdopodobniej będą ostatnim wielkim turniejem reprezentacyjnym, w którym wystąpi Cristiano Ronaldo, choć w jego przypadku ferowanie takich wyroków zawsze musi być traktowane z pewną nutką rezerwy. Nie ma jednak wątpliwości, że do skompletowania piłkarskiej kariery CR7 brakuje właśnie jedynie triumfu w mundialu.
Nikt na Półwyspie Iberyjskim nie wyobraża sobie oczywiście, aby Portugalii w najważniejszym turnieju czterolecia zabrakło. Aby tak się jednak stało, podopieczni Roberto Martineza muszą jeszcze kilka kroków wykonać. Z racji na udział w fazie pucharowej Ligi Narodów UEFA, którą zresztą Portugalczycy wygrali, mają oni jednak nieco krótszą drogę, bo trafili do czterozespołowej grupy.
Trudny mecz Portugalii w domu. Zmarnowany karny, gol w 91. minucie
Początek rywalizacji o punkty w kwalifikacjach do przyszłorocznego dla piłkarzy Martineza był bardzo udany. Najpierw Portugalczycy rozbili bowiem na wyjeździe 5:0 Armenię, a kilka dni później również w meczu wyjazdowym wygrali z Węgrami 3:2, co sprawiało, że do trzeciej kolejki podchodzili jako liderzy tabeli grupy F. W trzeciej serii gier do Lizbony przyleciała ostatnia ekipa grupy - Irlandia.
Pierwsza połowa wyglądała raczej jak mecz towarzyski, a nie walka o punkty w eliminacjach do mistrzostw świata. Tak naprawdę kibice mogli podnieść głos tylko raz. W 17. minucie piłkę na dwudziestym metrze od bramki gości dostał Cristiano Ronaldo. Kapitan gospodarzy jednym dotknięciem ułożył sobie ją do strzału i kopnął płasko po ziemi. Piłka odbiła się jednak od słupka.
Odbiła się na tyle dobrze dla Portugalii, że spadła pod nogi idealnie ustawionego przed bramką Bernardo Silvy. Pomocnik Manchesteru City musiał tylko wpakować ją do pustej bramki, a kopnął dobry metr obok bramki. Na tym większe emocje w pierwszych czterdziestu pięciu minutach się skończyły. Obie ekipy do szatni zeszły z wynikiem bezbramkowym.
Początek drugiej części gry już przyniósł więcej emocji, niż cała pierwsza połowa. Dobre dośrodkowanie w pole karne dostał bowiem Ronaldo, który przeskoczył rywala, ale nie trafił w bramkę. Można się także zastanawiać, czy chwilę wcześniej Portugalii nie należał się rzut karny za zagranie ręką. Niespełna trzy minuty później Cristiano dostał okazję do strzału z woleja z pola karnego, ale piłka znów nie znalazła drogi do siatki.
Najlepszą okazję na gola Ronaldo miał w 75. minucie. Sędzia podyktował bowiem rzut karny za zagranie ręką jednego z Irlandczyków. Kapitan Portugalii podszedł do piłki, kopnął w środek, a tam nogę zostawił Kelleher, który wybronił ten strzał, choć zwykle tak wykonane karne kończą się piłką w bramce.
Cristiano wyraźnie tego wieczora piłka na nodze nie siedziała tak, jak to ma w zwyczaju. W związku z tym odpowiedzialność za strzelanie w Lizbonie wziął na siebie Ruben Neves. Piłkę w pole karne dośrodkował wprowadzony z ławki Trincao, a tam najlepiej odnalazł się właśnie Neves, który uprzedził znakomicie dysponowanego bramkarza i strzelił gola na wagę zwycięstwa 1:0. Portugalia z kompletem dziewięciu punktów lideruje grupie z przewagą aż pięciu oczek nad drugimi Węgrami.











