Prowadzenie dla Polonii uzyskał Jacek Kosmalski w 9. minucie, który otrzymał bardzo dobre podanie od Dariusza Dźwigały i w strzałem... kolanem pokonał Radosława Majdana. - Mówiąc piłkarskim żargonem, nie miałem już z czego uderzać. Musiałem coś wymyślić, zwłaszcza że gonił mnie Tomek Kłos - powiedział Kosmalski na łamach "Życia Warszawy". Kosmalski miał jeszcze jedną okazję do strzelenia gola, ale jego strzał głową obronił bramkarz Wisły. - Mam do siebie pretensje. Zamiast główkować górą, próbowałem puścić piłkę pod Radkiem Majdanem. A on właśnie padał na murawę. Nie zauważyłem. Trafiłem w bramkarza - opisywał sytuację z 18. minuty. - Najbliższe mecze z Górnikiem Łęczna i GKS Katowice pokażą nam miejsce w szeregu. Nie wyobrażam sobie porażek w tych meczach - dodał Kosmalski.