Proces dotyczący jednego z wielu wątków afery korupcyjnej w piłce nożnej rozpoczął się w Poznaniu w kwietniu 2014 roku. Zarzuty wręczenia i przyjmowania łapówek usłyszały 22 osoby. 14 z nich dobrowolnie poddało się karze, a pozostałych ośmiu nie przyznało się do winy. Oprócz Damian B. i Piotra M. na ławie oskarżonych zasiedli m.in. ówcześni sędziowie pierwszej ligi (obecnie ekstraklasy) Włodzimierz B. i Radosław T., a także działacze, trenerzy i obserwatorzy Polskiego Związku Piłki Nożnej. Do korupcji miało dochodzić głównie w trakcie meczów trzeciej ligi rozgrywanych w latach 2004-2005, łapówki wahały się od 1,5 do 5 tysiąca złotych. Sąd skazał Damiana B. na karę ośmiu miesięcy ograniczenia wolności w postaci prac społecznych w wymiarze 40 godzin miesięcznie. Były prezydent Bytomia był oskarżony o to, że w maju 2005 roku, pełniąc funkcję prezesa trzecioligowej Polonii Bytom, wręczył arbitrowi 1,5 tysiąca złotych łapówki w zamian za podejmowanie korzystnych decyzji dla jego drużyny w meczu przeciwko Polarowi Wrocław. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem bytomian 3:0. B. początkowo nie zaprzeczył zarzutom, ale w trakcie śledztwa zmienił swoją wersję wydarzeń. Pod koniec procesu pojawił się świadek obrony, który przyznał, że to on wręczał kopertę z pieniędzmi, a nie ówczesny prezes klubu. Sądowi, mimo wielu prób, nie udało się przeprowadzić konfrontacji. Z kolei Piotr M. usłyszał wyrok sześciu miesięcy pozbawienia wolności, warunkowo zawieszonego na trzy lata tytułem próby. Sąd uznał, że były reprezentant kraju w marcu 2005 roku pełniąc funkcję trenera Mieszko Gniezno wręczył łapówkę w wysokości 1,5 tysiąca złotych obserwatorowi Stanisławowi A. (1,5 tysiąca złotych) w zamian za nieuczciwe zachowanie. A. w zamian za przyjęcie korzyści majątkowej miał wysoko ocenić pracę arbitra meczu Mieszko - Lechia Gdańsk niezależenie od rzeczywistego poziomu sędziowania. Na kary ograniczenia wolności zostali skazani także były sędzia Jacek K. oraz były trener Chemika Bydgoszcz Piotr G. Sąd jednocześnie oczyścił z zarzutów z dwóch arbitrów - Radosława T. i Włodzimierza B., oraz obserwatorów PZPN Janusza K. i Andrzeja K., którym prokurator zarzucił przyjęcie łapówki w zamian za nieuczciwe zachowanie. Sędzia Zbyszko Mielnik przyznał, że zebrany materiał dowodowy nie pozwala na to, by podzielić zarówno pogląd oskarżyciela, jak i wszystkich obrońców. Jego zdaniem, wielu świadków nie pamiętało dokładnych okoliczności zdarzeń, m.in. wręczania korzyści majątkowych. Jeden z nich w międzyczasie zmarł i nie został ponownie przesłuchany. - Sąd ma wątpliwości, a to spowodowało, że czterech oskarżonych zostało uniewinnionych. Zdarzenia miały miejsce w 2004 i 2005 roku. Oskarżeni w innym procesie składali wyjaśnienia i w trakcie nich mówili o rzeczach, które stały się podstawą tego aktu oskarżenia. Opowiadali jednak o tym po siedmiu-ośmiu latach od tego zdarzenia - tłumaczył sędzia. W odniesieniu do byłego prezydenta Bytomia sąd nie dał wiary zeznaniom świadka obrony, który zapewniał, że to on, a nie B. miał wręczać łapówkę. - Co do winy Damiana B., to on konsekwentnie nie przyznawał się do winy, a potem pojawia się świadek, który przyznał, że to on wręczył łapówkę. Pojawił się jednak w momencie, gdy nie można już mu postawić zarzutów z powodu przedawnienia. Pytanie, dlaczego tak nagle się pojawił, skoro wcześniej zapewniał, że lubił pana B., był jego przyjacielem i nagle "wkopał" go na tę minę. Podnoszone przez niego okoliczności nie znajdują w zeznaniach innych świadków - wyjaśnił sędzia. Wyrok nie jest prawomocny. Piotr M. zapowiedział odwołanie się od wyroku, pozostali skazani nie pojawili się na sali podczas ogłaszania orzeczenia. W całym procesie dotyczącym afery korupcyjnej w polskiej piłce nożnej w latach 2003-2006 zarzuty usłyszało ponad 600 osób, a w nieuczciwym procederze uczestniczyło ponad 80 klubów z pierwszej, drugiej, trzeciej i czwartej ligi. Marcin Pawlicki