Steve Clarke zgodził się na obniżkę wynagrodzenia o 10 procent. Podobnie, jak sekretarz generalny SFA Ian Maxwell i inni pracownicy Szkockiego Związku Piłki Nożnej. Cięcia dotknęły też menedżerów zarządzających najwyższymi ligami w Szkocji - łącznie 190 osób. Dobry przykład u Szkotów dali szefowie - prezes SFA Rod Petrie i jego zastępca Mike Mulraney obniżyli sobie zarobki o 20 procent. Do końca kryzysu nie będą także wypłacane premie, ani inne bonusy. Celem tych cięć jest przede wszystkim zachowanie wszystkich miejsc pracy. - Ponieśliśmy największe straty w związku z przełożeniem barażu z Izraelem, o udział w Euro 2020 (z marca na 4 czerwca). Nie mamy tez wpływów ze sprzedaży biletów na półfinały i finał Pucharu Szkocji. Jako organ zarządzający mamy obowiązek ratować piłkę w kryzysie, a także nieść pomoc naszym pracownikom w dobie koronawirusa. Chciałem jednocześnie podziękować wszystkim, którzy pracują nad ocaleniem naszego sportu narodowego w tym ciężkim czasie - powiedział Rode Petie. Wczoraj do podobnych cięć doszło także w PZPN-ie. Zmniejszone zostały uposażenia, które trenerzy otrzymają w czterech najbliższych miesiącach: kwietniu, maju, czerwcu oraz lipcu. Największą część pensji utracą szkoleniowcy, którzy podpisali najwyższe kontrakty. Mowa tu między innymi o Jerzym Brzęczku, którego zarobki spadną w najbliższym czasie o połowie. MiKi