Kilka dni temu policja zatrzymała biegającego obrońcę Piasta Gliwice Urosza Koruna. Skończyło się na słownym upomnieniu i zawróceniu piłkarza do domu. Teraz nie będzie już takich kłopotów. O treningach w grupach, jak ma to miejsce w Niemczech czy od poniedziałku w Czechach, gdzie zawodnicy też mają trenować w sześcio-ośmio osobowych grupach jeszcze daleko. Być może będzie to możliwe za kilkanaście dni. W klubach już tymczasem siedzą z kalkulatorami i przeliczają koszty tego, ile będzie kosztowała organizacja meczów. Piłkarze, i nie tylko oni, będą bowiem musieli przechodzić testy na obecność koronawirusa. Jeden test to koszt około 500 złotych. Podobnie jest za zachodnią granica, gdzie takie badanie kosztuje 100 euro. Jak słyszymy piłkarze mają przechodzić testy przed każdą kolejką. Podobnie ma być z trenerami czy osobami towarzyszącymi drużynie. To co najmniej 30 osób na zespół, jeśli nie więcej. Do tego wszystkiego dochodzą sędziowie, sędziowie VAR, obserwator, delegat, obsługa telewizyjna... Kilka dni temu Bohumil Panik, doświadczony czeski szkoleniowiec, obecnie FASTAV Zlin, mówił nam, że po ewentualnym wznowieniu rozgrywek - w Czechach mówi się o terminie w połowie maja - w meczach ligowych ma uczestniczyć 100 osób. To piłkarze, trenerzy obu klubów oraz telewizyjna obsługa. Jeżeli i u nas przyjąć taki model, to koszt jednego spotkania, z wszystkimi testami na koronawirusa, to około 50 tys. Przeliczając to razy osiem, to robi się spora suma, a kolejek do rozegrania w Ekstraklasie jest jeszcze sporo, bo jedenaście. A co z niższymi ligami? - To nie wszystko, a co będzie, jeżeli ktoś z piłkarzy zachoruje? Inni będą się musieli poddać kwarantannie. Co wtedy z takim zespołem? Co z wynikami i co z kalendarzem gier? - zastanawiają się w niejednym klubie. Działacze i trenerzy zastanawiają się też, jak piłkarze mają grać, w maseczkach na twarzy? Póki co pytań jest znacznie więcej, niż odpowiedzi... zich