Pod koniec marca brązowy medalista mistrzostw świata 2002 trafił na oddział intensywnej terapii. W szpitalu przebywał przez 11 dni. Informacje odnośnie jego stanu zdrowia były niepokojące. Miał być nawet w stanie krytycznym. Recber jednak temu zaprzeczył. - To nieprawda. Nigdy nie było tak źle, w żadnym momencie nie znalazłem się w tak poważnym stanie. Mój organizm szybko zaczął reagować na leczenie i wszystko poszło w dobrym kierunku. Ale gdy ktoś pyta, czy to był mój najtrudniejszy "mecz", to odpowiadam, że zdecydowanie tak! - powiedział w rozmowie z "Super Expressem". 120-krotny reprezentant Turcji opowiedział, jak objawiała się choroba. - W moim przypadku najtrudniejsze były kłopoty z oddychaniem, w sensie nie mogłem wziąć głębszego oddechu, był taki płytki. Problemem była też długo utrzymująca się gorączka. Przyznał też, że czuje się już lepiej - Moje ciało jest jak po ciężkiej fizycznej walce, powiedziałbym, że boleśnie poobijane, ponieważ przeszedłem długie i trudne leczenie. Na szczęście najgorsze poza mną, z każdym dniem czuję się coraz lepiej, ale do pełni sił jeszcze trochę brakuje. Staram się nie mówić zbyt dużo, oszczędzam płuca... Turek miał też ważne przesłanie dla innych. Przestrzegł, że wirusa nie wolno lekceważyć. - Ten wirus to przekleństwo, musimy traktować go bardzo poważnie. Ale nigdy nie traćcie wiary i bądźcie cierpliwi! Tę walkę można wygrać - powiedział. MP