Ćwiczy też w domu, zgodnie z zaleceniami trenera klubowego, biega, ale nie wyobraża sobie dnia bez porannej wizyty nad jeziorem. - Jestem tu codziennie, od stycznia opuściłem może z sześć dni. To znakomita forma hartowania ciała i podnoszenia odporności, szczególnie w obecnym czasie. To dla mnie także regeneracja. Ten poranny rytuał daje mi "kopa" na cały dzień - powiedział 27-latek, który przyznał, że zimą spotykał nielicznych amatorów pieszych wycieczek dookoła Srebrnego Jeziora. Piłkarz przyznał, że tęskni za grupowymi treningami z drużyną. - Czuję się jak zawodnik uprawiający indywidualny sport i wcale nie jest mi z tym dobrze. Na razie wytrzymuję, ale wiem, że dalej będzie gorzej. Tęsknie za treningami z zespołem - dodał.