Pandemia koronawirusa uderza w całą gospodarkę. Nie ominęła też szkółek piłkarskich, które nie mogą prowadzić treningów, więc bardzo często rezygnują z pobierania opłat. Czy to oznacza, że wkrótce wiele z nich zostanie zamkniętych, a dzieci pozostaną bez miejsca do trenowania piłki nożnej pod okiem fachowców? - Jest ciężko - nie ma wątpliwości Tomasz Frankowski. Piotr Jawor, Interia: Jak funkcjonuje Pana szkółka w dobie koronawirusa? Tomasz Frankowski: - Od połowy marca treningi są zawieszone, a co za tym idzie - także płatności. Tylko od dobrej woli rodziców będzie zależało, czy chcą nas wspomagać, czy nie. A co z waszymi zobowiązaniami?- Ja, jako właściciel obiektu, na którym trenuje akademia, od czasu braku treningów będą zawieszał płatności, czekając na lepsze czasy. Zawsze na początku kwietnia balon nad naszym boiskiem jest demontowany przez 30-40 osób, ale teraz mamy zakaz zgromadzeń, więc nie możemy tego zrobić. Przestaliśmy go tylko ogrzewać i balon sam się położył. Niestety, siła wyższa uziemiła wszystkich. Nasz trener Marek Konieczny opublikował na Facebooku tzw. challenge [podbijanie nogą papieru toaletowego] i młodzi pobijają trenera... Mimo wszystko to przygnębiająca sytuacja, która spadła na wszystkich. Obawia się pan czarnego scenariusza? Niektóre szkółki wspominają, że przez koronawirusa mogą być zmuszone do zamknięcia działalności. - Trudno coś w tym temacie powiedzieć, ale funkcjonujemy już 10 lat i miesiąc przestoju nie powinien położyć naszego hobby, bo trudno to nawet nazwać biznesem. Co więcej, spodziewam się, że tak możemy wegetować cały kwiecień... Mam nadzieję, że uda się ruszyć od 1 maja. Możecie liczyć na jakieś wsparcie z zewnątrz? - Czasem miasto pomagało nam w organizacji międzynarodowych turniejów, na które przyjeżdżały takie zespoły jak Manchester United czy Borussia Dortmund. Teraz kryzys odbije się jednak na wszystkich i nawet jeśli mielibyśmy jakiegoś sponsora, to pewnie w najbliższym czasie go utracimy. Dziś walczymy o przetrwanie różnych akademii, stowarzyszeń czy obiektów sportowych, które pełnią rolę wychowawczą, więc jest się o co starać. Kryzys jednak odbije się na wszystkich i rodzice też będą musieli zastanowić się, czy dalej opłacać dziecku treningi. Dwumiesięczna przerwa od treningów dla młodego chłopaka to dużo? - Nie powinna być bardzo widoczna. Czasem są ostre zimy, gdy trenuje się trochę mniej. Czasem na miesiąc wypada się z powodu urazu czy choroby. Miesiąc przerwy to nie jest problem, ale im dalej w las, tym gorzej. Wiadomo, że w domu można wykonywać jakieś ćwiczenia, ale nic nie zastąpi wybiegania się czy treningu. Rozmawiał Piotr Jawor