Emiliano Martinez to bez wątpienia jedna z najbarwniejszych postaci w świecie futbolu. O Argentyńczyku zrobiło się głośno podczas mistrzostw świata w Katarze, kiedy to nagrodzony on został Złotą Rękawicą dla najlepszego golkipera mundialu. Po odebraniu nagrody piłkarz wykonał obsceniczny gest, o którym później przez wiele tygodni rozpisywały się media. Teraz bramkarz "Albicelestes" znów trafił na pierwsze strony gazet i nagłówki sportowych portali z całego świata. Wszystko przez zachowanie 32-latka po przegranym 1:2 meczu z Kolumbią w eliminacjach mistrzostw świata, który miał miejsce we wtorek 10 września. Po końcowym gwizdku broniący argentyńskiej bramki Emiliano Martinez nie krył swojego rozczarowania. Humoru nie miał do tego stopnia, że w pewnym momencie... uderzył w znajdującą się w pobliżu kamerę. Robert Lewandowski kontra Cezary Kucharski. Jest zgoda na badanie wariografem Emiliano Martinez nie wytrzymał po przegranym meczu. Zaatakowany kamerzysta zabrał głos W rozmowie z dziennikarzami TyC Sports kamerzysta zaatakowany przez Emiliano Martineza, Jhonny Jackson, skomentował wymowne zachowanie gwiazdora futbolu. "Sędzia gwiżdże po raz ostatni na zakończenie meczu, a ja ruszam w poszukiwaniu reakcji na gorąco. Zobaczyłem Dibu Martineza, który na pierwszy rzut oka zachowywał się normalnie i zbijał piątki z przeciwnikami. Podszedł jednak do mnie i nagle zaatakował kamerę. (...) Bardzo mnie to zezłościło, ponieważ byłem w pracy. Przecież ja nie grałem z nim na boisku w piłkę nożną, więc nie rozumiem skierowania złości na mnie. Nic mu nie powiedziałem ani przed zdarzeniem, ani po nim. Każdy czasami przegrywa w życiu i trzeba iść dalej" - przyznał. Ostatni mecz z Kolumbią był dla Argentyńczyków drugim już nieudanym występem w eliminacjach do mistrzostw świata. W listopadzie ubiegłego roku przegrali oni stracie z Urugwajczykami 0:2. Porażki te nie przeszkodziły jednak "Albicelestes" w walce o awans na mistrzostwa. Obecnie są oni liderami tabeli, a na swoim koncie mają 18 punktów. Gwiazdor pochwalił się nowym "cackiem". Cena może przyprawić o zawrót głowy