Piłka, buty, skarpetki i numery namalowane na plecach. To okrojony zestaw odzieży, jaki potrzebny był, aby rozegrać niedzielne spotkanie pomiędzy dwiema drużynami w mieście Oer-Erkenschwick w Niemczech. Na pomysł nietypowej, a co za tym idzie kontrowersyjnej akcji, wpadł artysta Gerrit Starczewski. Na stadion Stimberg w niemieckim zagłębiu Ruhry wybiegło kilkudziesięciu nagich mężczyzn na znak protestu. "System piłkarski jest chory, dlatego wszyscy jesteśmy nadzy. Każdy chce oryginalności, ale myślę, że jesteśmy autentyczni tylko wtedy, gdy robimy to bez wpływu innych rzeczy, od banerów reklamowych po ubrania" - oznajmił Starczewski w magazynie 11Freunde. Nadzy gracze bez skrępowania biegali po boisku, a protest został uchwycony czujnym okiem fotoreporterów. Pomysł na taką formę protestu został wcielony w życie po tym, jak szwajcarska prokuratura wszczęła śledztwo, przyglądając się korupcji w FIFA. "Poprzez moją nagą akcję chcę również dawać przykład różnorodności i naturalności, a także przeciwstawianiu się uzależnieniu i wpływowi mediów społecznościowych i ich fałszywym ideałom piękna. Autentyczność ciała jest czymś, czego nie ma we współczesnej piłce nożnej i znajduje to odzwierciedlenie w tym, jak sport sprzedaje określony rodzaj obrazu ciała" - umotywował swoje działania 34-letni artysta fotograf. AB