Bramkarz poturbował sędziego Tomasza Cwalinę za co zobaczył żółtą kartkę, a później w bezmyślny sposób sfaulował zawodnika Groclinu. Arbiter nie miał innego wyjścia, jak wyrzucić Lecha z boiska. - To było skandaliczne zachowanie i postawa sędziego Cwaliny nie ma tu nic do rzeczy. Mnie jego praca też się nie podobała, ale to jeszcze nie powód, żeby wyczyniać takie rzeczy - powiedział prezes Górnika Zbigniew Koźmiński na łamach "Przeglądu Sportowego". - Nałożymy na Lecha dotkliwą karę finansową liczoną w tysiącach złotych. Dokładnej wysokości nie ujawnię, to wewnętrzna sprawa klubu - stwierdził Koźmiński. Koźmiński dodał, że na karze finansowej sprawa się nie skończy. Bramkarzowi grozi rozwiązanie kontraktu po zakończeniu sezonu, a to oznaczałoby koniec kariery dla 36-letniego Lecha. - Czy ta kartka to mój koniec? Na pewno nie, choć życie różnie może się potoczyć. Bartek Białoszewski ma teraz szansę i jak będzie dobrze bronił, to wypadnę na dłużej ze składu. To jest jednak tylko sport. Może na starość zrobiłem się taki nerwowy. A z drugiej strony, gdybym nazywał się Artur Boruc, to pewnie nie dostałbym czerwonej kartki w Grodzisku. Powiedziałem sędziemu "ty szkodniku", ale czy to jest aż tak wielkie przestępstwo? - tłumaczył Lech.