Początek XXI wieku nie jest zbyt pomyślny dla dwóch najsłynniejszych piłkarskich klubów z Górnego Śląska, Ruchu Chorzów oraz Górnika Zabrze, które kiedyś seriami kolekcjonowały mistrzowskie tytuły. Kryzys czternastokrotnych mistrzów Polski jest aż nadto widoczny. "Niebiescy" z Chorzowa tracą miejsce w ekstraklasie, najlepszych piłkarzy i aktualnie balansują na krawędzi bankructwa oraz spadku do trzeciej ligi. Z kolei Górnik w ostatniej dekadzie zupełnie przestał się liczyć w walce o czołowe miejsca ekstraklasy. Po raz ostatni zabrzańscy kibice dopingowali swój zespół w europejskich pucharach w sezonie 1993/94. Jednak dla finalisty Pucharu Zdobywców Pucharów z 1970 roku (Górnik eliminował wtedy kolejno takie firmy jak Olympiakos, Glasgow Rangers, Lewski Sofia, AS Roma i dopiero w decydującej walce o trofeum przegrał z Manchesterem City 1:2) zwiastunem lepszych dni są wydarzenia z 30 lipca 2003 roku. W borykający się z finansowymi problemami klub inwestuje Marek Koźmiński. "Przed Górnikiem stoi ogromna szansa rozwinięcia skrzydeł. Myślę, że możemy dla klubu zrobić wiele dobrego. Postaram się, żeby za kilka lat na proporczyku Górnika pojawił się kolejny, piętnasty rok, w którym Górnik zdobywa mistrzowski tytuł. Tworzymy przyszłościową drużynę, w której młodzi, perspektywiczni zawodnicy mogą uczyć się od doświadczonych piłkarzy" - zapewnił na konferencji prasowej 45-krotny reprezentant Polski. Były piłkarz włoskich Udinese, Brescii oraz Ancony przejął tego dnia 52 procent akcji Polind, dotychczas głównego udziałowca zabrzańskiego klubu. "Cieszę się, że właścicielem 52 proc. akcji został Marek Koźmiński. Jestem przekonany, że dzięki niemu klub zyska nową jakość oraz będzie dynamicznie się rozwijał" - stwierdził wówczas Andrzej Daszek, właściciel firmy Polind (Polskie Liny i Druty), który kupił akcje Górnika od Stanisława Płoskonia. To właśnie Płoskoń, za czasów rządów którego Górnik stracił swoją renomę, od początku sprzeciwiał się inwestycji Koźmińskiego. Stwierdził, że Polind nie wywiązał się z zawartych z nim umów i przestrzegł, że w przypadku podpisania umowy między Polindem a Markiem Koźmińskim wystąpi do sądu o unieważnienie transakcji. - Jako prawnik uważam, że ta sprawa jest już zamknięta - tłumaczył Daszek, którego ściśle powiązana z górnictwem firma, niedługo po przejęciu akcji Górnika, wpadła w kłopoty finansowe. Zdaniem szefa Polindu przyczyną takiego obrotu sprawy był kryzys w branży węglowej. - Zdecydowałem się na sprzedaż akcji, bo w tej sytuacji jest to najprostsze rozwiązanie - jasno wyjaśnił Daszek. Inwestycją srebrnego medalisty olimpijskiego z Barcelony wydawał się być zadowolony prezydent Zabrza, Jerzy Gołubowicz. - Chyba będę musiał poważnie zająć się sportem, bo moje konferencje nie wzbudzają tak dużego zainteresowania. Całe moje życie związane jest z Górnikiem. Urodziłem się i mieszkam tuż przy tym obiekcie. W domu słyszę doping kibiców, a przy świetle stadionowych reflektorów mogę czytać. Pamiętam, że gdy w przeszłości wyjeżdżałem na drugi koniec Polski lub za granicę, to wszystkim imponowałem, że jestem z Zabrza, bo nazwa miasta od razu była kojarzona z wielkim Górnikiem - deklarował 30 lipca Gołubowicz. Inwestując w Górnika Marek Koźmiński od początku miał pomysł, jak klub powinien się rozwijać. Drużynę chce zbudować w oparciu o młodych, tanich i głodnych sukcesu piłkarzy. Stąd też po sezonie 2003/04 odeszło z Zabrza wielu ligowych "wyjadaczy" (m.in. Robert Kolasa, Rafał Kocyba, Tomasz Prasnal, Adam Kompała, Jacek Wiśniewski, Grzegorz Lekki, Rafał Kaczmarczyk) oraz trener Waldemar Fornalik. Na ich miejsce pojawili się młodzi piłkarze (Brazylijczycy Hernani, Jao Paulo, Felipe; wypożyczeni z Wisły Szałęga, Kuzera oraz Piotr Brożek; a także Buszkiewicz, Juszkiewicz, Aleksander, Król, Bukowiec, Wojciechowski), wsparci doświadczeniem Chałbińskiego, Popieli. Do Zabrza przybyli także rodacy Koźmińskiego z rodzinnego Krakowa i wspólnej niegdyś gry w Hutniku - Kazimierz Moskal oraz Krzysztof Bukalski. Pojawił się również nowy trener. Czech Werner Liczka, którego swojego czasu bardzo chwalili piłkarze stołecznej Polonii. Takie rewolucyjne zmiany nie wszystkim rzecz jasna się podobają ... Były opiekun młodzieżowej reprezentacji naszych południowych sąsiadów szybko udowadnia, że znalazł wspólny język z nowymi podopiecznymi. Po 6. kolejkach obecnego sezonu Górnik po wodzą Liczki był niepokonany i plasował się w czołówce ligowej tabeli. Kiedy jednak przyszła seria pięciu porażek, a trzeba zaznaczyć, że z trudnymi rywalami (Łęczna, Legia, Lech, Groclin i ostatnio Wisła), ktoś próbuje wykorzystać niepowodzenia zespołu i ... W prasie od kilku tygodniu zamęt sieją informacje o tym, że trener Liczka myśli bardziej o pracy w Krakowie z Wisłą, lub w Warszawie z Legią (takie też były) aniżeli nadal w Zabrzu. Niektórzy nawet sugerowali, że Liczka już podpisał nowy kontrakt w Krakowie ... Jeszcze dalej poszła dziennikarka "Trybuny Śląskiej", która myląc niektóre podstawowe fakty (np. rok finału PZP z udziałem Górnika!), próbuje kwestionować prawidłowość przejęcia Górnika przez Koźmińskiego. Izabela Kacprzak napisała 4 listopada, że "z dokumentów dostępnych w Krajowym Rejestrze Sądowym wynika, iż Górnik Sportowa Spółka Akcyjna wciąż należy do Polindu, który ma 86,9 procent akcji klubu". Marek Koźmiński odpowiedział na te zarzuty dzień później na łamach "Dziennika Zachodniego". - Każdy to może sprawdzić więc tych, którzy mi nie wierzą zachęcam, żeby pofatygowali się do sądu i sprawdzili. Mam 52 procent akcji Górnik SSA. To jest moja odpowiedź - jasno zapewnił były reprezentant Polski. Kto i dlaczego wobec tego próbuje podważyć intencje Koźmińskiego? Czy warto inwestować w polski futbol? Czy Werner Liczka rzeczywiście odejdzie z Zabrza? Na te i inne pytania Marek Koźmiński, odpowiedział na czacie.