Po dwóch dobrych występach poznaniaków podczas zgrupowania w Niemczech nadszedł mecz, w którym "Kolejorz" się skompromitował. Lech został zaproszony do Aalen na mecz z tamtejszym klubem, który cudem uratował się przed spadkiem z trzeciej ligi. W Aalen to spotkanie potraktowano jak małe święto - piłkarze Lecha byli dość dokładnie przedstawiani, choć największą uwagę spiker poświęcił trenerowi Bakero. Mówił, że to była gwiazda FC Barcelony. W Aalen również gwiazdą jest trener - Ralph Hassenhuetl to były piłkarz m.in. FC Koeln. Bakero miał w tym spotkaniu dać szansę gry zawodnikom młodym i rezerwowym. W bramce stał więc 17-letni Dawid Smug, w polu grali Tomasz Kędziora, Marcin Kamiński, Kamil Drygas czy Wojciech Golla. Gra Lecha była koszmarna. Doświadczony Ivan Djurdjević, który był kapitanem zespołu, już w pierwszych pięciu minutach popełnił trzy rażące błędy. Drugi z nich skończył się golem dla Aalen - Serb przegrał pojedynek biegowy z Robertem Lechleiterem, później piłki nie zdołał wybić Manuel Arboleda, a wreszcie niedoświadczony Smug wpadł z futbolówką do siatki po uderzeniu Marco Hallera. Wydawało się, że ten gol podrażni piątą drużynę polskiej ekstraklasy. Nic z tego - to Aalen grało mądrze, przechwytywało piłkę w środkowej strefie boiska i zamęczało poznaniaków kontrami. Blondwłosy Thorsten Schulz potrafił minąć czterech lechitów w jednej akcji! Ten sam zawodnik kopnął piłkę w 15. minucie w boczną siatkę, a dwie minuty później po błędzie Kamińskiego sam na sam ze Smugiem znalazł się Kevin Ruiz - uciekł jednak za bardzo na prawo i zmarnował okazję. W 21. minucie drugiego gola zdobył jednak Haller - tym razem piłka odbiła się jeszcze od nogi Drygasa i przelobowała Smuga. Jeszcze przed końcem pierwszej połowy gospodarze zmarnowali trzy kolejne wyśmienite okazje - te strzały były niecelne. - Sparingi są po to, by dawać szansę młodzieży. Dlatego wybrałem ten wariant od początku meczu. Rywal zagrał typowo siłową piłkę niemiecką, z którą ci młodzi chłopcy sobie nie poradzili - mówił Bakero. Z tłumaczeniami Hiszpana trudno się jednak zgodzić - zawodzili ci doświadczeni: Djudjević, Arboleda, Injac. Bułgar Tonew, mający zbawić prawe skrzydło Lecha, był wyprzedzany przez rywali. Napastnik Ubiparip nie miał ani jednej sytuacji bramkowej. Zresztą poznaniacy oddali tylko jeden celny strzał godny wspomnienia - oddał go z 25 metrów obrońca Kamiński. W przerwie Bakero zmienił niemal cały skład - na boisku zostali tylko Djurdjević i Injac. Ich musiał zostawić, bo rezerwowych było tylko dziewięciu. - Z gry po przerwie jestem zadowolony, zepchnęliśmy rywali do obrony - analizował obrony. Rzeczywiście, podstawowy skład Lecha przeważał, ale gola nie zdobył. Słabszy dzień miał Rudnevs, który oddał blisko dziesięć strzałów na bramkę Daniela Bernhardta. W 58. minucie po dośrodkowaniu Mateusza Możdżenia przeniósł piłkę nad poprzeczką, a chwilę później sam zabrał futbolówkę rywalom, znalazł się sam przed bramkarzem. Przelobował go, ale trafił w poprzeczkę. - Słaby mecz Lecha, grali za wolno, za bardzo do tyłu. Brakuje im skrzydeł, a to dziwne, bo Lech miał zawsze silną lewą stronę - mówił były reprezentant Polski Janusz Góra, który przyjechał na to spotkanie z Ulm. W niedzielę kolejny sparing poznaniaków - w austriackim Jenbach z tureckim Manisasporem. Andrzej Grupa, korespondencja z Aalen VfR Aalen - Lech Poznań 2-0 (2-0) Bramki: 1-0 Marco Haller (3. minuta), 2-0 Marco Haller (21. minuta) Lech w I połowie: Smug - Kędziora, Arboleda ŻK, Djurdjević, Kamiński - Drygas - Tonew, Injac, Golla, Ślusarski ŻK - Ubiparip. Lech w II połowie: Frąckowiak - Wojtkowiak, Wołąkiewicz, Djurdjević, Henriquez - Injac - Kiełb, Murawski, Możdżeń, Wilk - Rudnevs. Sędziował: Marco Fritz (Korb). Widzów: 1233.