"AS" przypomina inne wielkie prezentacje - pierwszej ery Florentino Pereza, która obejmowała lata 2000-2006. 24 lipca 2000 dumy prezydent "Królewskich" - w towarzystwie legendy klubu Alfredo Di Stefano - przedstawił Portugalczyka Luisa Figo, którego wówczas podkupił z Barcelony za 58,5 miliona euro. 9 lipca 2001 roku Francuz Zinedine Zidane zaprezentował biały trykot Realu z numerem 5, a kosztował 75 milionów euro (wcześniej był piłkarzem Juventusu). Już wówczas to wydarzenie doceniły niezliczone media z całego świata - obecnych było 400 dziennikarzy. No, ale kiedy 3 września 2002 roku Brazylijczyk Ronaldo - król strzelców MŚ w Korei i Japonii - uśmiechał się do aparatów, to w sali prasowej Realu zjawiło się pół tysiąca przedstawicieli mediów (transfer z Interu za 45 milionów). 2 lipca 2003 roku wszystkich przebił Anglik David Beckham - na jego podpisaniu kontraktu w stolicy Hiszpanii obecnych było 544 dziennikarzy, reprezentujących 166 mediów z całego świata. Transmisję "na żywo" prezentacji "Becksa" z koszulką z numerem 23 na żywo transmitowały między innymi angielska BBC i amerykańska stacja CNN. Beckham, opuszczając Manchester United kosztował co prawda "tylko" 37,5 miliona euro, ale był już wówczas ikoną popkultury. Teraz te wszystkie spektakle przebije dzisiejsza prezentacja Kaki i przedstawienie Portugalczyka Cristiano Ronaldo, które jest zaplanowane na poniedziałek, 6 lipca. Obie prezentacje zaczną się o godzinie 21 i będą śledzone na całym świecie, niczym ważny mecz! Real specjalnie zmienił porę ceremonii na Estadio Santiago Bernabeu. Dotychczas odbywały się o godzinie 12 lub 13. W przypadku Kaki po raz pierwszy nastąpi to wieczorem. "AS" podsumowuje: "Flerentino chce się poczuć jak król tego świata, z pełną świadomością przyciągając uwagę całej planety". Sam Kaka właśnie został wybrany najlepszych piłkarzem finału Pucharu Konfederacji oraz najlepszych graczem całego turnieju w RPA. Brazylijczyk zaznaczył: "Zwycięstwo w Pucharze Konfederacji to mój pierwszy sukces jako zawodnika Realu - zapowiada wiele". Brazylia w finale miała niezwykle ciężką przeprawę, przegrywała już 0:2, aby jednak zwyciężyć w Johannesburgu 3:2. Kaka grał jak natchniony, podobnie jak Luis Fabiano. Nic dziwnego, że "AS" relację z finału tytułuje: "Kaka i Luis Fabiano magiczni". Kaka kosztował 65 milionów euro, a Cristiano Ronaldo - który przyleci do Madrytu w lipcu - 94 miliony. Jednak te pieniądze wcale nie są takie gigantyczne, jak przedstawiają je media. Ci piłkarze mają zmienić sportowe oblicze Realu, ale także marketingowe - zakup Figo i Zidane na początku pierwszej kadencji Pereza pozwolił zwiększyść budżet klubu z Madrytu ze 100 do 300 milionów euro. Teraz ten budżet sięga 400 milionów, choć warto zauważyć, że najsłynniejszy klub świata znowu jest zadłużony (suma zobowiązań sięga pół miliarda euro!). Perez patrzy jednak strategicznie. Nie znamy wszystkich pomysłów, ale dziennikarze hiszpańscy na przykładzie Cristiano Ronaldo obrazują różne pomysły marketingowe. Portugalczyk - mając 23 lata - zarobił w jednym tylko roku 2008 aż 15 milionów euro na reklamach. Teraz Cristiano Ronaldo zgodził się na podział dochodów z wizerunku z nowym klubem - pięćdziesiąt procent na piędziesiąt."AS" szacuje, że Real, tylko dzięki zatrudnieniu CR7 zwiększy swój budżet o 60 milionów euro (pierwsze pieniądze za chwilę popłyną strumieniem ze sprzedaży koszulek). Perez w jednym z wywiadów przyznał: "Transfery, które były najdroższe za mojej pierwszej kadencji, w rzeczywistości były najkorzystniejsze". Tym przekonaniem kierował się zaciągając kredyt w wysokości 200 milionów euro na początek swojej drugiej kadencji w Realu, aby zrealizować zakupy Kaki i CR7. Rzecz jasna nie brakuje i krytycznych głosów. Obrońca Barcelony Pique, zapytany o siłę "królewskich" po transferach Kaki oraz Cristiano Ronaldo, wypalił: "Na razie lew robi na mnie groźniejsze wrażenie niż Real". Faktem jest, że budowanie koniunktury wokół futbolu Real opanował w stopniu niesłychanym.