Wielka Niedziela to dzień, w którym większość osób pozwala sobie na odpoczynek od wyzwań codzienności. Do tego grona nie należy jednak Ewa Pajor, dla której był to prawdopodobnie jeden z ważniejszych dni w jej piłkarskiej karierze. 20 kwietnia kobieca Barcelona zagrała bowiem pierwszy mecz w ramach tegorocznego półfinału Ligi Mistrzyń, przeciwko angielskiej Chelsea. Dla polskiej napastniczki to już kolejna próba sięgnięcia po najważniejsze europejskie trofeum. Dotychczas Pajor aż czterokrotnie meldowała się w finale tych rozgrywek, jednak za każdym razem drużyna Polki musiała uznać wyższość rywalek. Sytuacja ta może ulec zmianie już w tym sezonie, a wszystko to dzięki przeprowadzce do ekipy ze stolicy Katalonii, która w ostatnich latach jest stawiana w gronie ścisłych faworytów do końcowego triumfu w Lidze Mistrzyń. Od 2021 roku zespół z Hiszpanii aż trzykrotnie podnosił puchar i tylko raz, w sezonie 2021/2022, "Blaugrana" uległa zawodniczkom z francuskiego Olympique Lyon. Dodatkowym atutem kobiecej Barcelona jest wzmocnienie swoich szeregów właśnie przez sprowadzenie latem Ewy Pajor, która od samego początku swojej przygody w ekipie "Dumy Katalonii" zaprezentowała kosmiczny wręcz poziom umiejętności, będąc obecnie najbardziej bramkostrzelną zawodniczką w drużynie. Nie tak dawno temu do swojego już imponującego ligowego bilansu dołożyła dwa gole w meczu przeciwko Sevilli, co sprawiło, że z 19 trafieniami wciąż znajduje się na szczycie klasyfikacji królowych strzelczyń żeńskiej La Ligi. Liga Mistrzyń. Kolejny gol Ewy Pajor dla FC Barcelona Już w pierwszych minutach półfinałowego meczu Barcelona miał kilka okazji do objęcia prowadzenia, jednak każda z nich kończyła się niecelnym strzałem na bramkę rywali. Sytuacja mogła drastycznie zmienić się w 10 minucie, kiedy to "Duma Katalonii" otrzymała rzut karny. Do strzału podeszła Alexia Putellas, lecz jej uderzenie zostało obronione przez bramkarkę "The Blues". Fenomenalna parada golkiperki nie była jednak w stanie dostatecznie mocno zmotywować ofensywy z Wysp Brytyjskich, która w pierwszej połowie dała się zdominować przeciwniczkom. Mimo wyraźnej inicjatywy piłkarki Barcelony długo nie mogły przełamać defensywy Chelsea, która zawzięcie broniła dostępu do bramki. Zbyt liczne, a z czasem i coraz groźniejsze były ataki piłkarek "Dumy Katalonii". W 34. minucie futbolówka po fenomenalnym podaniu trafiła pod nogi Ewy Pajor, która bez większych problemów minęła dwie defensorki i z niezachwianą pewnością pokonała bramkarkę rywalek, otwierając tym samym wynik spotkania. Była to jedyna, lecz niezwykle ważna w kontekście dalszej rywalizacji bramka, która padła w tej części spotkania. Przewaga z pierwszej połowy pozwoliła "Dumie Katalonii" wejść w drugą odsłonę ze względnym spokojem. Skutkowało to jednak dużo mniejszą liczbą akcji podbramkowych w wykonaniu piłkarek Barcelony. Zawodniczki Chelsea stopniowo odzyskiwały pewną kontrolę nad przebiegiem tego meczu. Niestety dla nich nie były w stanie tego wykorzystać. Przełomowa była 70. minuta, kiedy to bajeczne podanie Ony Batlle trafiło pod nogi Claudie Piny, której zadaniem było jedynie dostawienie nogi. Ta wywiązała się z niego wzorowo, kierując futbolówkę do bramki. Na 20 minut przed końcem spotkania Barcelona wyszła tym samym na dwubramkowe prowadzenie. Ten gol rozluźnił zawodniczki "Blaugrany", co niespełna 3 minuty później brutalnie zemściło. Strata piłki kilka metrów przed polem karnym zakończyła się szybkim podaniem do Sandy Baltimore, która oddała mierzony strzał na bramkę rywalek. Cata Coll nie zdołała sięgnąć piłki, co poskutkowało golem kontaktowym dla piłkarek Chelsea. Podopieczne Pere Romeu nie kazały jednak długo czekać na odpowiedź. Po rzucie rożnym w 74. minucie nabiegająca zza pola karnego Irena Paredes oddała strzał głową, nie dając bramkarce szans na obronę. Po tym golu Barcelona zyskała więcej wiatru w skrzydła. Piłkarki "Blaugrany" przeprowadziły jeszcze kilka składnych akcji. Dopiero ta z 90. minuty dała kibicom kolejną bramkę w wykonaniu wspomnianej wcześniej Claudie Piny, która była przysłowiowym gwoździem do trumny piłkarek z Londynu. Triumf 4:1 to wspaniała zaliczka dla piłkarek Barcelony przed spotkaniem rewanżowym, które odbędzie się 27 kwietnia na Stamford Bridge.