Oprócz kary grzywny, ograniczenia wolności lub aresztu, podejrzanemu grozi obligatoryjny zakaz stadionowy. Jak powiedział we wtorek asp. Sebastian Imiołczyk z chorzowskiej policji, choć pseudokibic nie został zatrzymany bezpośrednio po rozegranym meczu, nie uchroniło go to od odpowiedzialności. Dodał, że na podstawie zanalizowanych materiałów filmowych funkcjonariusze zidentyfikowali także kolejne osoby, których zatrzymania można się spodziewać w najbliższych dniach. Do stadionowej awantury doszło na początku czerwca podczas zakończonego remisem 2:2 meczu piłkarskiego między Ruchem Chorzów a Górnikiem Łęczna. W drugiej połowie mecz został przerwany na 23 minuty, ponieważ chuligani wrzucili na boisko dużą liczbę zapalonych rac. Podczas tej przerwy agresywna grupa około 50 stadionowych chuliganów wydostała się z sektorów, kierując się do budynku zarządu klubu i pomieszczeń socjalnych. Natomiast po meczu grupa osób wbiegła na murawę. Imiołczyk przypomniał, że krótko po meczu zatrzymano 10 osób, które usłyszały zarzuty. Następnie policja rozpoczęła analizę nagrań filmowych; cały przebieg zajść został bowiem zarejestrowany. Na postawie tych materiałów na początku lipca chorzowscy policjanci zajmujący się zwalczaniem przestępczości stadionowej rozpoczęli "drugą turę" zatrzymań. Jako pierwszego zidentyfikowali wówczas 31-letniego mieszkańca Chorzowa. Policjanci podkreślają, że analiza materiału dowodowego dalej trwa i identyfikacja kolejnych uczestników burd, którzy naruszyli przepisy ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, a także Kodeksu karnego, jest kwestią czasu. Śledczy ustalają zarówno nazwiska kibiców, którzy wbiegli na boisko, jak i tych, którzy rzucali zapalone race. W trakcie tamtejszej interwencji na chorzowskim stadionie część funkcjonariuszy miała na sobie kamizelki, jakie noszą fotoreporterzy i dziennikarze, co wywołało protest kilku śląskich redakcji oraz stowarzyszenia Press Club Polska. Ich przedstawiciele oświadczyli wówczas, że "ukrywanie policjantów bądź funkcjonariuszy jakichkolwiek służb pod szyldem mediów nie ma żadnego usprawiedliwienia". Z kolei rzeczniczka śląskiej policji podinsp. Aleksandra Nowara tłumaczyła wówczas, że były to kamizelki udostępnione policjantom przez klub, przeznaczone dla osób przebywających w strefie murawy boiska, zgodnie z przepisami Ekstraklasy. Wtedy policja tłumaczyła też, że jej interwencja nastąpiła na prośbę organizatorów meczu i służyła zapewnieniu bezpieczeństwa.