"Football is coming home" - śpiewają od lat angielscy kibice, chcąc spowodować by mistrzowski puchar wrócił do ojczyzny piłki nożnej. I tak się stało - futbol wreszcie wrócił do domu, angielskie "Lwice" zdobyły puchar za mistrzostwo Europy po finałowej wygranej z Niemkami. Nie chcę za bardzo porównywać kobiecej i męskiej odmiany futbolu, bo to jedna i ta sama gra, jednak warto podkreślić zupełnie inną atmosferę niedzielnego finału na Wembley i tego sprzed roku. Gdy rok temu Anglia grała z Włochami, synowie Albionu przypomnieli, że nie tylko wymyślili piłkę nożna, ale także chuligaństwo, z którym futbol niestety się wiąże. Atmosfera to jedno, to co na boisku to drugie. Jurgen Klopp, przed londyńskim finałem mówił: - Muszę powiedzieć, że kocham piłkę nożną kobiet. Jakość turnieju jest niesamowita. Taktycznie i technicznie jest na niewiarygodnie wysokim poziomie. Intensywność meczów jest naprawdę dobra. Trener Liverpoolu miał swoje służbowe obowiązki (Tarcza Dobroczynności) dlatego na finale na Wembley nie mógł być obecny. - Kilku piłkarzy reprezentacji życzyło nam szczęścia. Niektórzy nawet prosili o bilety na niedzielny finał. Sorry chłopaki, ale wszystko wyprzedane - opowiadała Georgia Stanway, angielska zawodniczka. Jak wielkim wydarzeniem były kobiece mistrzostwa Europy mogliśmy zobaczyć na własne oczy będąc w Wiedniu na meczu Lechii Gdańsk z Rapidem. Równolegle rozgrywany mecz eliminacji Ligi Konferencji znalazł się w głębokim cieniu ćwierćfinału mistrzostw Europy, w którym Austriaczki uległy Niemkom 0-2. Ci którzy znają historię piłki nożnej mogą mieć poczucie deja vu. Już kiedyś Anglia z Niemcami grała w finale wielkiej imprezy - były to mistrzostwa świata w 1966 r., tak jak teraz również po dogrywce górą byli synowie Albionu (teraz córy), tak jak wtedy mecz odbył się na Wembley (dziś przebudowanym), tak jak wtedy teraz nie obyło się bez kontrowersji - wówczas piłka po strzale Niemiec przekroczyła chyba linię bramkową (sędzia tego nie zauważył), teraz piłkę ręką dotknęła Leah Williamson jednak system VAR i ukraińska sędzina Kateryna Monzul nie zareagowali. Tabloid "Bild" protestował: - Nawet pomimo dowodów jesteśmy oszukiwani. Płaczemy z wami! Ale zdobyłyście serca milionów i zainspirowałyście wiele dziewczyn do gry w piłkę. I to jest warte znacznie więcej niż mistrzostwo Europy. Jesteście wzorami do naśladowania! Jesteśmy z was dumni! Dziękujemy za wspaniałe cztery tygodnie! Faktem jest, że reprezentacja Niemiec miała w domu prawdziwie mistrzowskie powitanie. Jaki jest stan kobiecej piłki nożnej w Polsce? Adam Drygalski autor książki "Piłkarki. Urodzone, by grać" w 2021 r,. na łamach portalu natemat.pl określał liczbę piłkarek grających w Polsce na około 30 tysięcy. Dla porównania, kraje takie jak Anglia, Francja, Niemcy, Holandia, Norwegia i Szwecja mają ponad 100 tysięcy zawodniczek, nic dziwnego że te narody rozdają karty w piłce kobiecej. - Piłka nożna kobiet w Polsce z roku na rok rozwija się coraz dynamiczniej. Obecnie piłkarki rywalizują w naszym kraju na sześciu poziomach rozgrywkowych; od Ekstraligi do piątej ligi (w niektórych województwach), a także w Pucharze Polski. W Ekstralidze i Pierwszej Lidze rywalizuje po 12 zespołów. Z kolei młode piłkarki rywalizują w Centralnej Lidze Juniorek U-15 i U-17. Coraz więcej męskich klubów stawia również na sekcje kobiece. Na najwyższym szczeblu rozgrywkowym swoje drużyny posiadają Śląsk Wrocław, Pogoń Szczecin czy GKS Katowice - mówi nam Weronika Możejko, rzeczniczka AP LOTOS Gdańsk, jednego z najbardziej dynamicznie rozwijających się polskich klubów, który nie zapomina o szkoleniu młodzieży, o czym później. Reprezentacja Polski nigdy do tej pory nie zagrała w imprezie rangi mistrzowskiej. Na dwie kolejki przed końcem eliminacji Biało-Czerwone zajmują trzecie miejsce w grupie eliminacyjnej - pierwsza drużyna jedzie na mundial bezpośrednio, druga zagra w barażach. Co trzeba zrobić, byśmy mogli oglądać Polki podczas imprez mistrzowskich? To temat-rzeka. Na razie jesteśmy obecni na Euro za sprawą Pauliny Baranowskiej, która sędziowała mecz finałowy mistrzostw w roli asystentki. Najprostsza odpowiedź to uczynić kobiecą piłkę masową, wyprowadzić z niszy. Co zresztą dzieje się na naszych oczach. Mecze Ekstraligi od jakiegoś czasu transmituje TVP Sport. Kobiece rozgrywki w sezonie 2022/23 na najwyższym szczeblu ligowym startują już za 2 tygodnie, 13 sierpnia. - Anglicy zakochali się w swoich piłkarkach, mam nadzieje, że nam też wkrótce się to przytrafi. Polska chce zorganizować Euro w 2025 roku, to doskonała okazja do tego, żeby nad Wisłą zainteresowanie kobiecą piłką wzrosło. Zwłaszcza, że coraz więcej zawodniczek wyjeżdża do lepszych klubów, co widać w grze naszej reprezentacji, która - choć szansy na awans na mundial nie ma - to z meczu na meczu prezentuje się coraz lepiej - mówi nam Joanna Wiśniowska, dziennikarka "Gazety Wyborczej" i "Wysokich Obcasów". - Mechanizm jest prosty: trzeba pokazywać ludziom piłkę nożną, żeby ją popularyzować i zachęcać kluby do inwestycji. To udało się w Anglii, w której na finale Pucharu Ligi Kobiet są pełne trybuny, Niemczech, Francji - dodaje Adam Drygalski. Czy możemy mieć nadzieję na przyszłość? Idzie ku lepszemu, nie tylko dlatego, że od kwietnia 2021 r. selekcjonerką po raz pierwszy jest kobieta - Nina Patalon. Nasze zawodniczki grają w coraz lepszych klubach - dosłownie kilka dni temu dwie reprezentantki przeszły do dużych klubów - obrończyni Małgorzata Mesjasz do AC Milan, a napastniczka Nikola Karczewska do Tottenham Hotspur. Jeśli dodamy do tego Paulinę Dudek z Paris Saint-Germain, Ewę Pajor i Katarzynę Kiedrzynek z VfL Wolfsburg, możemy być optymistami. - Nasze reprezentacje młodzieżowe regularnie grają w tzw. turniejach "Elite Round" czyli ostatnich fazach eliminacji do mistrzostw. Tam nie dają rady rywalom typu Francja, ale to nie jest zderzenie ze ścianą jak kiedyś, nasze dziewczyny są szkolone inaczej niż to dawniej bywało. Myślę, że zawodniczki, które teraz grają w kategorii U-15 i U-17 mogą na poziomie U-19 coś ugrać na arenie międzynarodowej - mówi nam Tomasz Bocheński, prezes AP LOTOS. Prezes Bocheński wie co mówi, bo jego klub jest znany ze szkolenia młodzieży, dziewczyny właśnie przywiozły dwa złote medale i jeden brązowy z trzeciego największego turnieju na świecie - Dana Cup z Hjørring w Danii w północnej Jutlandii. Gdańszczanki triumfowały w kategoriach U-15 i U-14, a w U-13 uplasowały się na trzecim miejscu. W turnieju dziewczęcym wzięło udział ok. 250 żeńskich zespołów. Wszystkie zespoły AP LOTOS Gdańsk przez fazę grupową przebrnęły z kompletem zwycięstw. Mierzyły się tam z drużynami Norwegii i Danii. Mecze finałowe odbyły się na płycie głównej Nord Energi Arena. W kat. U-14 podopieczne trenerów Jacka Malko i Artura Maciosa zmierzyły się z ukraińskim DUFK Czornomorec, z którym wygrały 2-0. Natomiast w kategorii U-15 naprzeciw gdańskim piłkarkom stanął norweski zespół Korsvoll IL. Tym razem górą znów były gdańszczanki, które po goli Wiktorii Tanajno zwyciężyły 1-0. Tanajno została ponadto wybrana MVP meczu finałowego. Maciej Słomiński, Interia