Dwa lata temu pandemia koronawirusa pozamykała hotele i ośrodki sportowe. 2021 rok był już nieco lepszy dla tej branży, choć obostrzenia związane z reżimem sanitarnym też nieco ograniczały ich działalność. Opalenicki "Remes", o którym świat usłyszał w 2012 roku, kiedy to podczas Euro gościła w nim reprezentacja Portugalii, ubiegły rok miał bardzo udany. To właśnie w tym 10-tysięcznym miasteczku w Wielkopolsce polscy piłkarze jeszcze pod wodzą Paolo Sousy przygotowywali się do mistrzostw Europy. "Oprócz reprezentacji Polski gościliśmy m.in. AS Monaco, a także topowy kobiecy klub - Olympique Lyon. Były też oczywiście polskie zespoły i zagraniczne akademie piłkarskie" - powiedział PAP Wrobiński. Po zakończeniu pandemii pojawił się inne przeszkody, jak wojna w Ukrainie. Agresja Rosji i jednoznaczna postawa Polski wobec konfliktu sprawiła, że niektóre kluby zrezygnowały z przyjazdu do Opalenicy. "Nie ukrywam, że wojna popsuła nam kilka projektów. Były zapytania, a nawet już wstępne rezerwacje, rozmawialiśmy z Lokomotiwem Moskwa i Zenitem Sankt Petersburg, oczywiście to wszystko jeszcze miało miejsce przed wybuchem wojny. Byliśmy umówieni na wizytację, dla nas ten rynek nie był jeszcze odkryty" - przyznał dyrektor hotelu. Jak dodał, nie tylko rosyjskie kluby zrezygnowały z rezerwacji. "Vitesse Arnhem z Holandii, który już wcześniej gościł u nas, też odmówił. Bez podania oficjalnych przyczyn, mówili, że ze względu na wojnę. Doszły do mnie informacje, że ten klub ma +rosyjskie powiązania+. To samo dotyczy Cercle Brugge, za którym stoją rosyjscy właściciele. Te zespół był u nas przed rokiem, bardzo im się u nas podobało i napisali mi, że w związku z wojną nie odwiedzą nas" - wyjaśnił. Wrobiński nie ukrywa, że można odnieść wrażenie, że na zachodzie Europy jest duża dezinformacja dotycząca wojny. "Mieliśmy zapytania z Anglii, jak wygląda u nas sytuacja. Niektórym się wydaje, że Polska jest bezpośrednio zaangażowana w wojnę. Miała też przyjechać szkółka piłkarska z Kopenhagi, ale rodzice obawiali się o bezpieczeństwo swoich dzieci" - przyznał. Jak dodał, innym problemem jest szalejąca inflacja i rosnące koszty też nie ułatwiają negocjacji. "Po pandemii mamy kolejne problemy i przyznam, że ta cała branża hotelowa stoi trochę na glinianych nogach. Niektóre kluby są mocno zdziwione, kiedy pokazujemy im cennik, ale też każdy wie, co dzieje się w kraju, jak mocno podrożała żywność. Dlatego nasi klienci czasami wolą zapłacić więcej, bo też wiedzą, czego mogą oczekiwać" - podkreślił. W czerwcu i lipcu w opalenickim ośrodku przygotowywać się będą polskie zespoły - Lech Poznań, Widzew Łódź, Pogoń Szczecin i Jagiellonia Białystok. Przyjedzie także m.in. duński Aalborg, kobiecy zespół 2. Bundesligi Red Bull Lipsk oraz akademie piłkarskie VfL Wolfsburg i Herthy Berlin. Wrobiński nie ukrywa, że reprezentacja Polski do Opalenicy nie wróci za szybko, ale to wynika tylko i wyłączenia z terminarza. "Nie ma oczywiście tematu zgrupowania przed mundialem w Katarze, bowiem kadra będzie przygotowywać się już na miejscu. Najwcześniejszy termin może być dopiero wiosną 2024, pod warunkiem, że reprezentacja awansuje do mistrzostw Europy w Niemczech i będzie chciała wybrać Opalenicę na miejsce zgrupowania" - podsumował. autor: Marcin Pawlicki