Club de Foot Montréal ogłosił, że rozwiązał umowę z 45-letnim Sandro Grande dzień po tym, jak został mianowany trenerem drużyny do lat 23. Grande, który przez wiele lat grał we włoskich klubach niższych lig, w przeszłości był również piłkarzem klubu z Montrealu, gdy ten nazywał się jeszcze Montreal Impact. Naganne komentarze sprzed 11 lat Powodem decyzji jest reakcja części kibiców i polityków po informacji o jego zatrudnieniu. Okazało się, że po wyborach w 2012 roku miał wygłaszać niedopuszczalne komentarze na portalach społecznościowych. Chodziło o nieudany zamach na ówczesną premier Quebecu Pauline Marois. Grande miał stwierdzić wtedy, że "jedynym błędem" strzelca podczas tragedii "chybienie celu". Chodziło właśnie o Pauline Marois. CZYTAJ TAKŻE: Leo Messi wraca do gry. Pierwszy mecz po mistrzostwach świata W noc wyborów w 2012 roku, które Marois wygrała i została premierem francuskojęzycznej prowincji Quebec, bandyta śmiertelnie postrzelił technika oświetlenia i poważnie zranił drugiego. Tymczasem na koncie Grande na Twitterze pojawił się wpis: "Jedynym błędem, jaki strzelec popełnił zeszłej nocy, było chybienie celu!!! Następnym razem kolego! Miejmy nadzieję!" Grande twierdził wtedy, że jego konto zostało zhakowane, ale przyznał się do nazwania separatystycznych wyborców "wieśniakami" i "głupcami". Klubowi zabrakło wrażliwości Gabriel Gervais, prezydent klubu z Montrealu, przyznał, że zespół był "świadomy tych niedopuszczalnych działań", kiedy Grande został zatrudniony. "To, co widzieliśmy w nim, to dobre rzeczy, których dokonał w ciągu ostatnich kilku lat i dojrzałość, którą zdobył. Myśl o daniu mu drugiej szansy zamazała nasz proces decyzyjny. Nie doceniliśmy wpływu, jaki miało to na społeczność" - stwierdzil Gervais. Wpływ na tę decyzje miały zapewne pełne oburzenia głosy miejscowych polityków. "Zdajemy sobie sprawę, że zatrudnienie Sandro Grande było błędem i żałujemy reperkusji spowodowanych tą decyzją" - przyznał w komunikacie prasowym Gervais. Dodał, że klubowi "zabrakło wrażliwości". Marois powiedziała The Canadian Press, że uwagi Grande były "nie do przyjęcia i naganne". Nie chciała więcej komentować.