Poznańskie Ośrodki Sportu i Rekreacji poinformowały oba poznańskie kluby, że w związku z zaplanowanymi na 6 sierpnia zawodami Red Bull X-Fighters na Stadionie Miejskim, nie będą mogły korzystać z boiska do 4 września. Dla poznańskiego pierwszoligowca to spory kłopot, bowiem do tego czasu rozegranych zostanie aż siedem kolejek, który będzie musiał zagrać na wyjeździe, bądź na swoim kameralnym obiekcie, popularnie zwanym "ogródkiem". "Założyliśmy sobie ambitne cele, w tym również marketingowe na nowy sezon. Sytuacja z zamknięciem Stadionu Miejskiego poważnie nam je komplikuje. PZPN wie o naszych kłopotach, zwróciliśmy się z prośbą o rozegranie pierwszych meczów na wyjeździe, ewentualnie o warunkową zgodę na grę na naszym stadionie" - powiedziała prezes Warty Izabela Łukomska-Pyżalska. Problem jednak w tym, że kameralny stadionik Warty, nawet przy dostawianych trybunach mógłby pomieścić co najwyżej 4-5 tysięcy osób. Tymczasem średnia frekwencja na meczach Warty w rundzie wiosennej wyniosła kilkanaście tysięcy widzów. Z drugiej strony klub, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, rezygnuje z bezpłatnych wejściówek i na tak liczną publiczność raczej już nie może liczyć. Inną kwestią jest zabezpieczenie obiektu Warty. W "ogródku" nie mogłyby się odbyć mecze tzw. podwyższonego ryzyka, bowiem policja nie dałaby zgody na ich rozegranie. Warta będzie miała też kłopot z dokończeniem rozgrywek na Stadionie Miejskim. Pierwsza liga kończy sezon w ostatni weekend maja. W tym czasie poznański obiekt przejmie pod swoje władanie UEFA, która musi przygotować go do mistrzostw Europy. Jak wyjaśniła prezes Warty, wciąż nie pozostała rozwiązana kwestia korzystania ze stadionu. Nieoficjalnie między POSiR-em a klubem są duże rozbieżności finansowe. "Nasza umowa wygasa z końcem czerwca. Rozmawiamy z POSiR-em na temat nowej umowy - my przedstawiliśmy swoją ofertę, w której jest kwota, jaką zarezerwowaliśmy na to w budżecie. Negocjacje na razie trwają" - oświadczyła Łukomska-Pyżalska.