Niełatwy okres ma za sobą Patryk Klimala. Po odbiciu się od Celtiku i całkiem udanym pobycie w amerykańskiej MLS Polak trafił do izraelskiego Hapoelu Beer Szewa. Ta przygoda nie potrwała jednak zbyt długo, gdyż już po kilku miesiącach rozwiązał umowę z klubem, czego bezpośrednim skutkiem był konflikt zbrojny Izraela z Palestyną. Jego przejściu do Śląska Wrocław towarzyszyły spore oczekiwania. Wszystko jednak zakończyło się wielką klapą. Niechciany we Wrocławiu Klimala trafił na wypożyczenie do australijskiego Sydney FC. Tam Polak wyraźnie odżył notując 17 bramek strzelonych w 31 występach. Nie wystarczyło to, by Australijczycy skorzystali z zawartej w umowie klauzuli transferu definitywnego. Po powrocie do ojczyzny Klimala ostatecznie uwolnił się od Śląska i obrał kolejny interesujący kierunek. Klimala związał się kontraktem z FC Seoul, sześciokrotnym mistrzem Korei Południowej. Nowa drużyna Polaka aktualnie plasuję się w środku stawki i wydaje się, że bliżej im walki o utrzymanie, niż sięgania po najwyższe cele. Taka sytuacja stanowi ciekawe wyzwanie dla Klimali, który po raz kolejny będzie musiał udowodnić swoją wartość. Miłosz Trojak zagra na Klubowych MŚ? Z zupełnie inną perspektywą będzie mierzył się Miłosz Trojak. 31-letni defensor przez lata miał reputację solidnego zawodnika, który jednak nie będzie w stanie przeskoczyć pewnego poziomu. Punktem zwrotnym w jego karierze były przenosiny do Korony Kielce, w której zaczął regularnie występować na boiskach PKO BP Ekstraklasy. Udany sezon zaowocował nieoczekiwaną nagrodą w postaci "kontraktu życia" w dalekiej Azji. Przed Trojakiem jedno z największych wyzwań w dotychczasowej karierze. Polak trafia do Ulsan HD FC, jednego z czołowych klubów koreańskiej ekstraklasy, który zapewne do samego końca będzie bił się co najmniej o miejsce w pierwszej trójce. Bardzo ciekawie zapowiada się debiut Trojaka w nowym klubie. Ulsan już 18 czerwca wystartuje w Klubowych Mistrzostwach Świata. Najbardziej prestiżowo zapowiada się potyczka z Borussią Dortmund. Pozostałymi rywalami będą Fluminense (Brazylia) i Mamelodi Sundowns (Republika Południowej Afryki). Inni też próbowali swoich sił w Korei Południowej W ostatnich latach kibice śledzący polską piłkę kilkukrotnie mogli usłyszeć o lidze koreańskiej. To właśnie tam z naszej rodzimej ekstraklasy odchodzili m.in. znani z Rakowa Częstochowa Vladislavs Gutkovskis i Tomáš Petrášek. Zimą 2021 koreański kierunek obrał Oskar Zawada, który wówczas nie był w stanie przebić się na stałe do składu Rakowa Częstochowa. Początki były obiecujące, Zawada notował kolejne występy w barwach Jeju United, lecz ostatecznie tej przygody nie będzie wspominał zbyt miło. Przynajmniej, gdy weźmiemy pod uwagę aspekty czysto piłkarskie. Problemy zdrowotne sprawiły, że Polak zanotował jedynie dziesięć występów i już rok później wrócił do ojczyzny zasilając barwy Stali Mielec. Nieudany pobyt w Azji nie sprawił, że kariera Zawady uległa załamaniu. Swój najlepszy czas Polak notował na Antypodach. Jako zawodnik Wellington Phoenix przez dwa lata gry w australijskiej A-League strzelił 21 bramek. Ostatni sezon Zawada spędził w Holandii, gdzie w barwach spadkowicza z Eredivisie RKC Waalwijk strzelił dziewięć goli w lidze. Rozglądając się za kolejnymi polskimi śladami w Korei Południowej musimy cofnąć się do przełomu lat 80. i 90. ubiegłego wieku. W 1989 roku związani poprzednio z Widzewem Łódź Leszek Iwanicki oraz Tadeusz Świątek trafili do Yukong Elephants. Tak wówczas nazywał się klub, do którego lata później trafił wspomniany wyżej Zawada. Pierwszy rok pobytu w Azji Polacy zakończyli mistrzostwem kraju. Dla Iwanickiego ten wyjazd był tylko krótkim epizodem - dwukrotny reprezentant Polski wkrótce wrócił do Łodzi, gdzie w barwach Widzewa występował przez kolejne lata. Świątek natomiast osiadł w Korei w zasadzie do końca swojej kariery piłkarskiej. W kolejnych latach nie cierpiał na samotność. W miejsce Iwanickiego z Łódzkiego Klubu Sportowego sprowadzono Witolda Bendkowskiego - jedną z legend polskiej ekstraklasy (376 występów w najwyższej klasie rozgrywkowej). Do sukcesu z 1989 roku nie udało im się jednak nawiązać, Yukong Elephants w kolejnych trzech latach ani razu nie zdołał zbliżyć się nawet do podium. Świątek w Azji przebywał do 1991 roku, a Bendkowski rok później wrócił do ŁKS-u, z którym w 1997 roku wywalczył swoje jedyne mistrzostwo Polski. Przed Klimalą i Trojakiem naprawdę ciekawe wyzwanie, zarówno piłkarsko, jak i życiowo. Jeżeli chociaż jeden z nich pokaże się Koreańczykom z dobrej strony, to być może działacze tamtejszych klubów z większą uwagą będą zerkać w kierunku naszego rodzimego futbolu.