Inter już po pierwszym spotkaniu, rozegranym na własnym obiekcie, który zakończył się porażką 1-2, był w trudnej sytuacji. Dlatego w klubie chciano zrobić wszystko, aby próbować powalczyć w rewanżu i do pierwszej jedenastki wrócił Messi, który miał prawie miesięczną przerwę z powodu kontuzji. Jednak obecność ośmiokrotnego zdobywcy "Złotej Piłki" nie zainspirowała zespołu z Miami do pokonania Monterrey, które w niektórych aspektach prezentowało się po prostu lepiej. W 25. minucie to Argentyńczyk miał najlepszą okazję dla swojego zespołu w pierwszej połowie, ale, będąc w polu karnym przeniósł piłkę nad poprzeczką. Fatalny błąd bramkarza Interu Miami na początek Sześć minut później gospodarze objęli prowadzenie. Gola strzelił Brandon Vazquez, który wykorzystał fatalny błąd bramkarza rywala Drake'a Callendera, przejmując jeszcze w polu karnym jego podanie do Sergia Busquetsa. Inter w doliczonym czasie gry pierwszej połowy zdobył co prawda bramkę, ale okazało się, że Luis Suarez był na na spalonym. Monterrey podwyższył wynik w 58. minucie, kiedy fantastycznym uderzeniem sprzed pola karnego popisał się German Berterame. Natomiast w 64. minucie ten zawodnik zanotował asystę przy trafieniu Jesusa Gallardo. To jednak nie koniec. W 78. minucie Inter stracił Jordiego Albę, który wyleciał z boiska w konsekwencji dwóch żółtych kartek. Zespół z Miami był w stanie tylko strzelić honorowego gola, kiedy w 85. minucie Diego Gomez strzałem głową posłał piłkę do siatki po dośrodkowaniu Messiego z rzutu wolnego. Druga bramka zakończyła rywalizację "Wiedzieliśmy, że nawet jeśli stracimy pierwszego gola, niczego to nie zmieni, ponieważ i tak musimy strzelić dwa" - powiedział po meczu Gerardo Martino, trener Interu. Odpadnięcie Messiego i spółki z Pucharu Mistrzów CONCACF oznacza, że zabraknie tej drużyny w przyszłorocznych klubowych mistrzostwach świata, które odbędą się już w nowej formule. Z tych rozgrywek awansuje do nich tylko triumfator.