Gdy Jakub Kiwior zmieniał ligę z włoskiej na angielską pojawiało się sporo głosów, że to duży błąd i zbyt duży przeskok. Na stole Polak miał oferty z silnych włoskich klubów, a zdecydował się na przenosiny do rosnącego w moc Arsenalu, aby walczyć o trofea, ale także miejsce w składzie. Czas na Superpuchar Polski. Zamieszanie z kibicami, PZPN ujawnia frekwencję Szybko jasne stało się, że Kiwior raczej nie może liczyć na regularne występy w pierwszym składzie. Pewne miejsce w jedenastce Mikela Artety mają bowiem Gabriel oraz William Saliba. Brazylijczyk z Francuzem stanowią jeden z najlepszych duetów środkowych obrońców na świecie. W związku z tym o minuty na środku obrony jest trudno. Arteta zachwycony Kiwiorem. Co za słowa Zdarzają się jednak sytuacje losowe, jak kontuzje, które sprawiają, że Kiwior dostaje swój czas i zwykle naprawdę nie zawodzi. Nie jest może tak dominujący, jak wymieniona dwójka, ale z większości zadań wywiązuje się dobrze. Tak też było w meczu z Fulham w Premier League. W pierwszej połowie kontuzji doznał Gabriel i na murawę wysłany został właśnie Kiwior. Hiszpanie całkowicie jednomyślni ws. Szczęsnego i Lewandowskiego. Wydali komunikat Arsenal wygrał 2:1, a Kiwior udowodnił, że jest wartościową opcją z ławki. Jak się okazuje, podobne podejście ma Mikel Arteta. - Dobrą stroną w Jakubie jest to, że jest bardzo niezawodny. Za każdym razem, gdy go potrzebujemy, zawsze jest dostępny. Wykonuje swoją pracę. Prosimy go, aby grał jako lewy środkowy obrońca, prawy, lewy obrońca. Zawsze ma uśmiech na twarzy - przyznał na konferencji prasowej po spotkaniu z Fulham hiszpański szkoleniowiec. Zaufanie do Kiwiora jest o tyle ważne, że wszystko wskazuje na to, iż Arsenal bez Gabriela będzie musiał radzić sobie na przestrzeni kilka najbliższych tygodni. To z kolei oznacza, że Brazylijczyk najprawdopodobniej nie zagra w dwumeczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów przeciwko Realowi Madryt. Przed Polakiem stoi więc być może niepowtarzalna szansa na udowodnienie swojej jakości z najgroźniejszym z możliwych rywali.