"Gdyby Liverpool dał zielone światło, to sprawy mogłyby się potoczyć bardzo szybko. Kontrahenci są, ale woleliby uniknąć płacenia za Dudka. Gdyby Jurek był do wzięcia za darmo, to wyglądałoby to zupełnie inaczej. Bo kluby kalkulują w ten sposób: do końca sezonu zostało raptem kilkanaście meczów i po co teraz płacić za piłkarza, którego latem można wziąć za darmo? Właśnie dlatego tak wiele zależy od Liverpoolu. Wciąż czekam na telefon od Ricka Perry'ego, dyrektora wykonawczego Liverpoolu. Miał dzwonić na początku tygodnia, ale się nie odezwał" - dodał. De Zeeuw czeka na sygnał z Anglii, ale cała ta sytuacja zaczyna irytować Dudka, który uważa, że menedżer bardziej powinien naciskać działaczy "The Reds". "To my musimy wywierać na nich presję, bo to nam zależy na uwolnieniu się od klubu. Jana bardziej pochłonęły jednak sprawy związane z reprezentacją Polski, niż mój ewentualny transfer" - powiedział Dudek.