- Gdy grają dwie zbliżone poziomem drużyny, to o wyniku decydują detale. Te szczegóły w naszym przypadku wyglądały gorzej, dlatego odpadliśmy. Sporting nie był zespołem silniejszym od nas, ale tę wyższość trzeba udowodnić. Oni udowodnili - mówił Kikut. Na czym polegały te szczegóły? - W pierwszej połowie niepotrzebnie oddaliśmy im inicjatywę, dopuściliśmy do sytuacji podbramkowych, z których straciliśmy dwie bramki. Zabrakło w naszej grze agresji. Po przerwie wyglądało to już zupełnie inaczej, dużo lepiej. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy swoich szans - dodał Kikut. Jego zdaniem Lecha zgubił spokój. - Bo mieliśmy grać spokojnie i - OK - to było dobre nastawienie. Ale graliśmy zbyt estetycznie, za mało było w tej grze agresji. Wiedzieliśmy, że Sporting zagra agresywnie i wysoko, naszym zadaniem było szukanie okazji w kontrach. Tylko że prawie w ogóle ich nie wyprowadzaliśmy - podkreślił. Prawy pomocnik Lecha nie dokończył spotkania - w 86. minucie sfaulował bocznego obrońcę Bragi Silvio i wyleciał z boiska. - Faul był ostry, ale zdecydowanie na żółtą kartkę. Na czerwoną się nie nadawał, bo owszem, to on trafił w piłkę, a nie ja, ale później podskoczył i zrobił dużo teatru - narzekał Kikut. Piłkarze Lecha opadli z europejskich pucharów, teraz pozostała im jeszcze rywalizacja w ekstraklasie i Pucharze Polski. - Zostają dwa fronty i oba są bardzo ważne. Dziś cierpimy, ale jutro wstaniemy, wyczyścimy głowy i zaczynamy dalszą walkę. To nam właśnie pozostało - podsumował Kikut. Andrzej Grupa, Braga Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Sporting Braga - Lech Poznań Sprawdź inne wyniki 1/16 finału Ligi Europejskiej