Partner merytoryczny: Eleven Sports

Kibole straszyli 7-letnie dzieci. „Wyrażali dezaprobatę”

Kibole ŁKS-u Łomża zatrzymali autokar z siedmioletnimi dziećmi, jadącymi na mecz Jagiellonii z Koroną Kielce. Mama jednego z nich opowiada w Radio Białystok o uniemożliwieniu wyjazdu z parkingu, blokowaniu przejazdu przez rondo i przestraszonych dzieciakach. - Zgromadzeni wyrażali brak aprobaty dla osób z Łomży, chcących pojechać na mecz Jagiellonii - tłumaczy Tomasz Bałdyga, prezes ŁKS-u, w rozmowie z Interią.

Kibole ŁKS-u Łomża
Kibole ŁKS-u Łomża/Radio Białystok/Newspix

Dzieci się bały

27 października, autokar z siedmioletnimi dziećmi i ich opiekunami wyrusza z Łomży na mecz Jagiellonii z Koroną Kielce w Ekstraklasie. Na youtubowym kanale Radio Białystok pojawia się filmik z ronda w Piątnicy. Grupa kiboli ŁKS-u Łomża w czarnych kominiarkach blokuje przejście dla pieszych, część z nich krzyczy i pokazuje coś w stronę pojazdu, na pasie obok stoi wóz policyjny.  

- Nie chcieli wypuścić nas z parkingu, później blokowali ruch na rondzie. Dzieciaki się przestraszyły, nie powinno tego być. Na szczęście zainterweniowała policja, która pomogła nam przełamać się z tej blokady. Dzieci nie rozumieją, na jaki mecz jadą. Kryterium wyboru spotkania była godzina, a nie drużyna. Chodziło o to, żeby dzieci mogły pojechać na mecz, poczuć te emocje i wrócić do domu - relacjonowała matka jednego z dzieci w artykule Radio Białystok. 

W tej samej publikacji komisarz Marta Rodzik z Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku informuje, że blokująca autokar grupa kiboli ŁKS-u liczyła trzydzieści osób, nie była agresywna i rozeszła się po interwencji służb mundurowych.  

Nie chcieli zastraszyć

Kibice ŁKS-u Łomża wydali oświadczenie, cytujemy za stroną Stadionowi Oprawcy. 

Nie była to zorganizowana akcja kibiców ŁKS. Kilku młodych kibiców, działając z własnej inicjatywy, postanowiło nawiązać kontakt z organizatorem wydarzenia sportowego w Piątnicy. Celem było podjęcie spokojnej rozmowy, a nie jak sugerują niektóre doniesienia, zastraszenie kogokolwiek. Naszym zdaniem, każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie i zadać pytania. 

Niestety, spotkaliśmy się z odmową dialogu. Organizator, zamiast podjąć rozmowę, zdecydował się na izolację w autokarze. Taka reakcja nie sprzyjała budowaniu pozytywnych relacji i rozwiązywaniu ewentualnych nieporozumień. Zamiast rozmowy z nami, organizator najpierw skontaktował się z dziennikarzami, następnie dopiero z policją, co dobitnie świadczy o jego faktycznym odczuciu zagrożenia w tamtym momencie. 

Zastanawiające jest, że podobne sytuacje, jak ta z udziałem kibiców Jagiellonii, nie spotkały się z tak dużym zainteresowaniem mediów. Mowa o zajściu, gdy do autokaru dzieci z Młodzieżowego ŁKS’u Łomża, podróżujących na swój mecz w Białymstoku, wtargnęli kibice białostockiej drużyny. Wówczas doszło do znacznie poważniejszych incydentów, realnych gróźb w kierunku młodych zawodników, ich rodziców oraz trenerów a mimo to sprawa nie została tak szeroko nagłośniona. To rodzi wątpliwości co do obiektywizmu niektórych doniesień medialnych

Czy to zemsta?

Ostatni akapit oświadczenia kibiców ŁKS-u Łomża nawiązuje do wydarzeń z 17 września 2023 roku. Jagiellonia grała tego dnia mecz z Radomiakiem, a na bocznym boisku przy Stadionie Miejskim w stolicy Podlasia zmierzyć mieli się chłopcy z zespołów Talentu Białystok i ŁKS-u Łomża, rocznik 2008. Na drodze autokaru z młodzieżową drużyną przyjezdnych stanęło wtedy kilka wrogo nastawionych osób w koszulkach Jagiellonii. Tomasz Staniórski, trener ekipy z Łomży, relacjonował później TVP Sport, że jeden z kiboli Jagi wtargnął do autokaru.  

- Szarpnął drzwi i w pierwszych słowach zwrócił się do mnie. Powiedział, że mam wypier... i żebym zdjął tę szmatę. To dokładny cytat. Powiedziałem mu, żeby się uspokoił, bo w autokarze są dzieci i jest to mecz drużyn młodzieżowych. Wtedy powiedział, żebyśmy nie wychodzili lepiej z tego autokaru, bo zerwą z nas koszulki, oraz że nie powinno nas tu w nich być. Gdy wyszedł z autokaru, poszedłem do ochrony Stadionu Miejskiego. Poprosiłem o zapewnienie bezpieczeństwa, zasugerowałem, by stadion wezwał policję. Ochroniarz po chwili zadzwonił do swojego przełożonego, po czym przyznał, żebyśmy wezwali policję, natomiast on tego odradza, bo może to zadziałać na tych kibiców, jak czerwona płachta na byka - skarżył się Staniórski.  

Wojciech Pertkiewicz, prezes Jagiellonii, przekazał, że klub nie jest stroną w sprawie, ale potępia zachowanie kibiców. Sprawą zajął się Podlaski Związek Piłki Nożnej. Czy wydarzenia z Piątnicy, jak sugerują kibice z Łomży na profilu Stadionowi Oprawcy, mogą mieć jakikolwiek związek z historią sprzed roku? 

Jeden z zaangażowanych sympatyków ŁKS-u, zachowujący anonimowość, przekazuje nam: - Kibice ŁKS mają z kibicami Jagiellonii kosę. Rok temu fanom Jagi wystarczyło zobaczenie piłkarzy z herbem ŁKS-u, żeby naszych chłopaków zwyzywać. W Piątnicy nie było agresji, wyzywania, wchodzenia do autokaru, tylko blokowanie drogi, czego nie można powiedzieć o bardziej bojowo nastawionych kibolach klubów z większych miast. 

Wysyła filmik z białostockiej komunikacji miejskiej, kibice Jagiellonii skandują na niej wulgarną przyśpiewkę, wprost wymierzoną w ŁKS Łomża. I dodaje: - Kibicom ŁKS-u nie spodobało się, że społeczność łomżyńska jeździ na mecze zespołu, którego kibice regularnie wyzywają i obrażają ŁKS, Łomżę i Łomżyniaków.

Brak aprobaty dla osób z Łomży na meczach Jagiellonii

Dzwonimy do Tomasza Bałdygi, prezesa ŁKS-u Łomża.  

ŁKS Łomża odcina się od zachowania kibiców, którzy w Piątnicy zatrzymali autokar z 7-letnimi dziećmi, jadącymi na mecz Jagiellonii?  

Tomasz Bałdyga, prezes ŁKS-u Łomża: - Nie możemy odpowiadać za spotkanie kilkunastu ludzi, którzy po prostu wyrażali swoje zdanie. Z tego, co wiem, nie była to żadna zaplanowana akcja, tylko spontaniczna. Trudno, żebyśmy brali za to odpowiedzialność.  

Zgodzimy się jednak, że skoro w autokarze były dzieci, to wyszła sytuacja godna potępienia, prawda? 

- Na pewno, jeśli w autokarze były dzieci, to też inaczej się ta sprawa w przestrzeni publicznej roznosi.  

Ludzie ze środowiska zwracają uwagę na incydent sprzed roku: podczas wjazdu autobusu z piłkarzami z rocznika 2008 ŁKS-u Łomża na Stadion Miejski w Białymstok do pojazdu wtargnął kibic ubrany w barwy Jagiellonii.  

- Te dwie sytuacje są od siebie zupełnie niezależne i całkowicie inne. Tu chodzi o kibiców, wtedy sprawa dotykała młodych piłkarzy naszego klubu. Nie doszło do niczego poważnego. Wszyscy chyba już zdążyli o tej sytuacji zapomnieć. 

Czyli wydarzenia z Piątnicy nie mogły mieć formy zemsty? 

- Zgromadzeni wyrażali brak aprobaty dla osób z Łomży, chcących pojechać na mecz Jagiellonii. Wyłącznie tak to trzeba interpretować. Nie było agresji, nikomu nic się nie stało. Trzeba podkreślić, że znaczna część podróżujących to osoby dorosłe, a nie dzieci.

Na linii ŁKS Łomża-Jagiellonia Białystok jest dwustronna niechęć?  

- Nie, zdecydowanie nie. Kluby ze sobą współpracują na płaszczyźnie sportowej. Negatywnych emocji nie ma.

Rzeczpospolita kibolska

Czy społecznie akceptowalna może być postawa „wyrażania dezaprobaty wobec osób z Łomży, chcących pojechać na mecz Jagiellonii”, niezależnie od tego, czy to dzieci, czy dorośli?

Nie.

W Polsce, choć oczywiście nie tylko, bo z tym problemem boryka się duża część świata, od dekad panoszą się jednak kibole, za których sprawą na stadiony piłkarskie zdecydowanie zbyt często przenoszą się zasady kryminału. W ubiegłym tygodniu opisywaliśmy sprawę Pawła Śleziaka, byłego policjanta i trenera z akademii Gwardii Koszalin. Lokalni kibice ogłosili bojkot, który ma na celu wymuszenie zwolnienia z pracy legalnie zatrudnionego, niełamiącego prawa, chcącego rozwijać się w zawodzie szkoleniowca człowieka w myśl więziennej filozofii: braku akceptacji dla służb mundurowych. 

Wcale niedawno Wisła Kraków znalazła się o krok od upadku, bo rządzili nią bandyci z Sharksów na czele z niesławnym Miśkiem. Kibice Białej Gwiazdy w tym sezonie I ligi nie mogą brać udziału w meczach wyjazdowych, ponieważ władze (i naciskający na nich kibole) drużyn przeciwnych wciąż odwołują się do tragicznej bójki pseudokibiców w Radłowie. Ruch Chorzów przez lata okradali i terroryzowali gangsterzy z Psycho Fans. Redaktor Jakub Białek z Weszło opowiadał historię 19-letniego piłkarza Macieja Kurowskiego, którego kibole pobili na oczach policji, a teraz niszczą mu karierę, bo nie chce zmienić swoich zeznań - przy milczącej aprobacie władz klubów wyrzucili go z Podlasia Biała Podlaska i próbują wypchnąć ze Stomilu Olsztyn. W miniony weekend stadionowi chuligani odpalili fajerwerki podczas meczu Wisły Płock, doszło do groźnej sytuacji, klub zdecydował, że trybuna D Stadionu im. Kazimierza Górskiego zostanie zamknięta do końca 2024 roku. Rzeczpospolita kibolska: nie jest to normalne, gdy kibole wciąż pozostaję niejako wyjęci spoza prawa. 

JAN MAZUREK

ŁKS Łomża/Newspix/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem