Ekipa Wuhan zremisowała w spotkaniu z jednym z faworytów ligi - drużyną Pekin Guoan 2-2, ale fani z miasta, gdzie rozpoczęła się pandemia, nie kryli wzruszenia i łez radości. "Kiedy nasi piłkarze wyrównali, nie mogliśmy się powstrzymać od łez. Jesteśmy naprawdę szczęśliwi i czuję, że dzisiaj będzie ciężko zasnąć" - powiedział jeden z kibiców Gao Yajun, który z Wuhan wyjechał po raz pierwszy od końca 2019 roku.Symboliczne rozpoczęcie sezonu w chińskiej lidze nastąpiło 25 lipca właśnie z udziałem piłkarzy z Wuhan, czyli z miasta, które było epicentrum pandemii koronawirusa w Chinach. 11-milionowa metropolia była odcięta od świata przez 76 dni.Mecze rozgrywane są tylko w dwóch miastach: Suzhou w pobliżu Szanghaju i Dalian nad Morzem Żółtym. Do początku września spotkania odbywały się bez kibiców na trybunach. W każdym z miast gra po osiem klubów. Po pierwszej fazie po cztery najlepsze awansują do grupy mistrzowskiej, a pozostałe będę rywalizowały o utrzymanie.Fani, by móc wejść na trybuny, muszą mieć ze sobą negatywny wynik testu na koronawirusa wykonany w ciągu siedmiu poprzedzających dni. Podczas całego spotkania muszą mieć twarz osłoniętą maseczką.Zawodnicy Wuhan Zall na początku roku przebywali na planowanym na dwa tygodnie zgrupowaniu w Hiszpanii. Kiedy jednak prowincja Hubei została zamknięta przez chińskie władze z powodu koronawirusa, musieli pozostać na dłużej w Europie. Potem mieli kwarantannę w ojczyźnie. Do swych rodzin wrócili dopiero po 104 dniach, a później wznowili treningi na własnych obiektach.