"Absolutny żart" to jedno z łagodniejszych określeń, jakie padają wśród kibiców po decyzji o odwołaniu wtorkowego meczu w ramach National League, czyli piątej ligi angielskiej, kluczowego dla walki o miejsce w fazie play-off. O godzinie 19:45 czasu lokalnego Gateshead F.C. miało przed własną publicznością zmierzyć się z Aldershot Town. Spotkanie nie doszło jednak do skutku, ponieważ ze względu na ulewne opady deszczu boisko nie nadawało się do gry. Klub z Ekstraklasy zmieni nazwę? W sieci zawrzało. "To hańba dla miasta" Przejechali 1000 km na próżno. Kibice wściekli. Można było tego uniknąć? Jak pisze brytyjski "The Sun", ogromne niezadowolenie i wybuch frustracji wzbudziła nie tyle sama decyzja o przełożeniu rywalizacji na inny dzień, a czas, kiedy została ona podjęta. Zapadła bowiem dopiero na dwadzieścia minut przed planowanym pierwszym gwizdkiem. A to dla fanów gości oznaczało, że w środku tygodnia przejechali na próżno łącznie w obie strony ponad 1000 km, choć - jak twierdzą - można było tego uniknąć. Zarzucają organizatorom, że sytuację można było przewidzieć już podczas załamania pogody. Na domiar tego, zdjęcia będącej w fatalnym stanie murawy miejscowi kibice publikowali już na kilka godzin przed wyznaczoną datą rozpoczęcia spotkania, co jeszcze dolało oliwy do ognia. Fani zwracają uwagę, że to nie pierwszy raz, kiedy mecz zostaje odwołany na ostatnią chwilę i domagają się wprowadzenia zmian w przepisach, by więcej do takich sytuacji nie dochodziło. W przypływie emocji oberwało się nawet... piłkarzom zespołu gości. Spacerujący po bieżni dookoła boiska zawodnicy Aldershot Town zostali bowiem przez swoich kibiców oskarżeni o niechęć do gry. Tymczasem gospodarze bronią się, że decyzja należała do sędziego, a oni dołożyli wszelkich starań, by starcie mogło się odbyć. O godzinie 22:00 lokalnego czasu Gateshead F.C. wydało obszerne oświadczenie, w którym poinformowało, że jeszcze rano arbiter wyraził zgodę na rozegranie meczu, a po silniejszej niż przewidywano ulewie klub robił co mógł, by ten mimo wszystko doszedł do skutku. Do pracy przy usuwaniu wody z murawy mieli włączyć się pracownicy, wolontariusze, a nawet kibice, pod uwagę brano też opóźnienie rozpoczęcia spotkania. Ostatecznie jednak, po drugiej kontroli stanu boiska, sędzia uznał, że nie nadaje się ono do gry i zadecydował o przeniesieniu zmagań na inny termin. Śmierć piłkarza. Policja zatrzymała sześciu podejrzanych, a to nie koniec