Kibice przemaszerowali w środową noc z nabożeństwa żałobnego, które odbyło się w centrum miasta, pod stadion Hannover 96, gdzie zawodnik grał. Zapalono mnóstwo zniczy, położono kwiaty. 32-letni Enke we wtorek rzucił się pod pociąg. Okazało się, że od kilku lat cierpiał na depresję. - Starałam się znowu natchnąć go nadzieją, pokazać, że piłka nożna nie jest wszystkim, że mamy siebie - powiedziała jego żona Teresa. - Zawsze byłam przy nim: wierzyłam, że dzięki miłości, możemy to przetrwać, ale piłka nożna była dla niego wszystkim - dodała. W 2006 roku para przeżyła osobistą tragedię, kiedy w wyniku wady serca zmarła ich dwuletnia córka Laura. Osiem miesięcy temu adoptowali małą Leilę. Samobójstwo - odwaga wobec śmierci czy tchórzostwo wobec życia? Czytaj także: Kołtoń: O smutku, który zabił Roberta Enke