Przemysław Frankowski błyszczy w lidze francuskiej. Do Lens przyszedł przed obecnym sezonem. Zaczynał jako rezerwowy. Obecnie ma na koncie dziewięć meczów w Ligue 1. Zdobył w nich dwa gole - z Lille oraz z OM - a także zaliczył trzy asysty. W Lens słychać opinię, że był najlepszym letnim transferem. W głosowaniu kibiców Lens został wybrany na zawodnika miesiąca. Wrzesień rzeczywiście był dla niego udany. "L'Equipe" już dwa razy umieścił go w jedenastce kolejki. Dziś w Ligue 1 ma więcej goli niż... Leo Messi. Francuzi cieszą się, tym bardziej, że kosztował tylko dwa miliony euro. Tylko, bo na tamtejsze warunki nie jest to oszałamiająca kwota. Paweł Czado: Czy Frankowski to rzeczywiście odkrycie ostatnich tygodni w lidze francuskiej?Joachim Marx, piłkarz Lens w latach 1975-79, trener w latach 1985-88: - To prawda, spisuje się bardzo dobrze. Można powiedzieć, że się sprawdził. Pamiętam, że jego przyjście do klubu było ogromnym zaskoczeniem. Po pierwsze dlatego, że nikt go w Lens nie znał. Po drugie, nikt wcześniej o tym transferze nie wiedział, francuska prasa też go wcześniej nie anonsowała. Po trzecie dlatego, że piłkarz przyszedł z USA [Frankowski grał wcześniej w Chicago Fire, przyp. aut.], a nikt nie spodziewał się, że Lens znajdzie piłkarza właśnie tam. Co sądzą o nim kibice?- Kiedy przychodził - ucieszyli się. "Wreszcie mamy u nas Polaka" - powtarzali. Wiadomo przecież, że w Lens grało wcześniej wielu Polaków [w latach 50. zdarzało się, że w pierwszym składzie grało 10 piłkarzy polskiego pochodzenia i jedenasty o nazwisku Polonia, choć on akurat był z pochodzenia... Włochem. Potem, oprócz Joachima Marxa, grali w tym klubie także Eugeniusz Faber, Paweł Orzechowski i Ryszard Grzegorczyk, Walter Winkler, Henryk Maculewicz, Roman Ogaza, Mirosław Tłokiński i Cezary Tobollik, przyp. aut.]. Sebastian Staszewski, Radosław Majewski i Sławomir Peszko o polskiej Ekstraklasie - Oglądaj teraz! Przemysław Frankowski w "polskim" klubie Frankowski robi dobre wrażenie. Trener Franck Haise ceni jego wszechstronność. Powtarza ciągle, że ten piłkarz jest właśnie "polyvalent" [wszechstronny, przyp. aut.] i... to jest prawda. Polak może grać na lewym i prawym skrzydle jako wahadłowy, potrafi też odnaleźć się w środku pola. To uniwersalny zawodnik, a więc bardzo przydatny. Frankowski zaczynał jako rezerwowy, wchodził na 20 minut z ławki, prezentował się dobrze. Wypowiedziałem się we francuskiej prasie, że moim zdaniem powinien dostać szansę gry w wyjściowym składzie. Zaraz potem tak się stało, choć nie sądzę, żeby trener kierował się moją opinią (uśmiech). Być może podjął decyzję już wcześniej. W tej drużynie jest rywalizacja. Wydawało się, że Frankowski przychodzi ma miejsce Jonathana Claussa, który rok wcześniej przyszedł z Arminii Bielefeld i miał bardzo dobry sezon. Mówiło się nawet, że ma szansę na debiut w reprezentacji Francji. Clauss miał podobno wiele ofert, ostatecznie jednak został w klubie. Piłkarze nie kwapią się wcale z opuszczaniem Lens, dobrze się tu czują. W efekcie trener ma do dyspozycji mnóstwo bardzo dobrych zawodników ofensywnych. Frankowski może być wzmocnieniem reprezentacji Polski?- Selekcjoner powinien to wiedzieć najlepiej [Paulo Sousa powołał Frankowskiego na najbliższe mecze eliminacji mistrzostw świata - z San Marino i Albanią, przyp. aut.]. Mnie gra tego piłkarza bardzo się podoba. Kiedy strzelił pięknego gola w meczu z Marsylią, zacząłem dostawać mnóstwo sms-ów i wiadomości od rozentuzjazmowanych znajomych. "Ale mamy w składzie dobrego Polaka" - pisali. W rezultacie zamiast oglądać mecz, czytałem bez przerwy te sms-y (śmiech). Faktem jest, że Frankowski wyrobił sobie we Francji świetną opinię. Chwalą go tutaj wszyscy. Rozmawiał: Paweł Czado