2 grudnia 19-letni Norweg podczas transmisji na żywo przy minus 16 stopniach mrozu ze stadionu, zdjął dolną część garderoby i skakał przed kamerą. Według szacunku kanału NRK, oglądalność w tym momencie wynosiła dwa miliony widzów; to prawie połowa mieszkańców Norwegii. Kilka godzin później film ukazał się na portalach społecznościowych i w internecie oraz stał się główną atrakcją skandynawskich mediów. Z powodu silnego mrozu policjanci obecni na stadionie nie zdążyli dobiec przed kamerę podczas "występu" kibica i go zatrzymać; zidentyfikowali go dopiero po kilkunastu dniach śledztwa. Kibic ukarany został grzywną w wysokości 10 tysięcy koron (5 tys. złotych). Norweskie prawo przewiduje tylko połowę tej sumy za podobne wykroczenia. "Wzięliśmy pod uwagę wyjątkowo wysoką oglądalność programu o tej godzinie i wpływ tego wysoko gorszącego zachowania na dzieci, które właśnie czekały na dobranockę" - powiedziała inspektor Heidi Meloe z policji w Trondheim. Kibic stał się w Skandynawii wielkim celebrytą i udzielił już setki wywiadów. Podkreślił, że nie żałuje tego, co zrobił i już się szykuje na następny raz. "Być może nie będzie to mecz, ponieważ myślę, że nie będę wpuszczany na stadiony. Karą się nie przejmuję, ponieważ jestem na zasiłku socjalnym i w ten sposób pieniądze przechodzą z jednej kieszeni państwowej do drugiej. Poza tym w każdej chwili mogę ponownie obejrzeć siebie w akcji. Naprawdę było warto" - podkreślił.