Przegrany też nie będzie musiał się specjalnie martwić, bowiem wyliczenia dają mu szansę na około 65 milionów euro. Ogólnie środowy finał ma "wygenerować" ponad 310 milionów euro obrotu, o 43 miliony więcej niż zeszłoroczny najważniejszy mecz w Moskwie, w którym Chelsea Londyn zmierzyła się z Manchesterem United. Specjaliści twierdzą, że możliwym wytłumaczeniem wzrostu "wartości" finału jest... światowy kryzys finansowy. Ludzie chętniej bowiem poświęcają swoją uwagę piłce nożnej, by zapomnieć o problemach ekonomicznych. Na finale skorzysta również Rzym, który jest gospodarzem meczu i w długoterminowej perspektywie zarobi ok. 45 milionów euro. Na dochody liczyć może także miasto, z którego pochodzić będzie triumfator Ligi Mistrzów. Specjaliści jednego z głównych sponsorów rozgrywek, MasterCard twierdzą, że Manchester lub Barcelona, dzięki zwycięstwu swojej drużyny mogą wzbogacić się nawet o 15 milionów euro. Finał Ligi Mistrzów między FC Barcelona a Manchesterem United rozpocznie się w środę o godz. 20.45 na Stadio Olimpico w Rzymie.