Raków Częstochowa po kilku sezonach nieustannego progresu w obecnym musi zmierzyć się pierwszy raz od wielu lat z sytuacją, w której drużyna wyraźnie obniżyła loty, a oczekiwania kibiców po mistrzostwie zdobytym rok temu są przecież bardzo wysokie. W drużynie doszło do bardzo wielu zmian. Przede wszystkim na samym szczycie drabinki wymieniono kierownika okrętu, bo z drużyną pożegnał się po wielu latach Marek Papszun, który zbudował potęgę Rakowa. Spadła głowa w klubie Ekstraklasy! Najpierw remis, potem zwolnienie trenera Nowym szkoleniowcem został utalentowany Dawid Szwarga, a jakby tego było mało, na samym starcie przygotowań do sezonu więzadła krzyżowe w kolanie zerwał Ivi Lopez, a więc jeden z boiskowych liderów i najlepszych piłkarzy zespołu z Częstochowy. Sytuacja stała się więc trudna, ale Raków jakoś sobie z nią radzi. Mistrzowie Polski wciąż są w grze o mistrzostwo Polski. W innej sytuacji jest z kolei Radomiak Radom, który o mistrzostwo z pewnością nie walczy, ale także sytuacja w walce o utrzymanie jest dosyć komfortowa. Koszmarny błąd Bieszczada. Znakomita połowa Radomiaka Po 26 kolejkach Radomiak miał bowiem na swoim koncie 32 punkty i nad pierwszym ze spadkowiczów osiem "oczek" zaliczki, a więc całkiem dużo. Oba te zespoły spotkały się ze sobą w 27. kolejce PKO Ekstraklasy, gdzie stawka zdawała się większa jednak po stronie Rakowa. "Zabójcze" dwie minuty i kolejny cios. Klęska polskiej kadry w el. Euro Raków nie wygląda jednak na zespół, który miałby obronić tytuł i pierwsza połowa w Radomiu potwierdziła te obserwacje. Wystarczy powiedzieć, że pierwszy gol dla Radomiaka padł po tym, jak Raków źle się zachował przy rzucie z autu dla Radomiaka i finalnie piłkę do własnej siatki wpakował Svarnas. Jeszcze przed końcem pierwszej części spotkania drugiego gola dla Radomiaka strzelił Jardel po fatalnym błędzie bramkarza Rakowa i przed drugą połową sytuacja zespołu gospodarzy stała się naprawdę komfortowa. Raków ruszył do odrabiania strat, Ivi Lopez na boisku Raków w drugiej połowie ruszył do odrabiania strat i już po zaledwie czterech minutach był bliżej zdobycia choćby punktu, gola kontaktowego strzelił Papanikolau po asyście Crnaca. Napór Rakowa w drugiej części meczu był naprawdę duży, ale nic z niego nie wynikało. Ostatecznie nie udało się strzelić drugiego gola i Raków po tej kolejce może wypaść z czołowej piątki PKO Ekstraklasy.