Jaki był dla Ciebie koniec tej rundy? Z jednej strony spadek z Tarnovią, z drugiej sporo bramek i transfer do Śląska Wrocław. No tak, ten koniec był taki słodko-gorzki. Było sporo łez, dużo mnie to kosztuje emocjonalnie. Bardzo się zżyłam z tą drużyną, pięć lat to jednak kawał czasu. Wszystkie obozy, treningi, wyjazdy, zespół jest dla mnie jak rodzina. Dziewczyny pożegnały mnie bardzo fajnie, zrobiły dla mnie szpaler i choć wynik był na styku, to cała sytuacja była naprawdę miła. Mimo wszystko wiem, że robię krok w dobrą stronę. A co dalej z Tarnovią? Niestety, dalej nic nie wiemy. Nikt z nami nie rozmawia. Jesteśmy same z trenerem i tyle. Żadne informacje do nas nie docierają. Nie wiem, czy nadal jest zainteresowanie ze strony Bruk-Betu. Temat z Legią chyba zakończył się na rozmowach. Drużyna spadła, to jest pewne, ale czy zagra w tej I lidze? Ciężko w ogóle powiedzieć. Miałaś sporo ofert? Tak, z Ekstraligi kilka klubów się odezwało. Zainteresowanie moją osobą było dość duże. Czym skusił Cię Śląsk? To był najbardziej perspektywiczny, rozwijający się zespół. W ogóle wydaje mi się, że kobieca piłka lepiej rozwija się w klubie, który ma ekstraklasowy zespół mężczyzn. Byłam tam na rozmowach, zobaczyłam, jak to wygląda od środka i to mnie urzekło. Mówiąc szczerze aż złapałam się za głowę, że to może tak wyglądać. Szczególnie w porównaniu do tego, w jaki sposób my funkcjonowałyśmy w Tarnowie. Przepaść, to mało powiedziane... Dziewczyny niedawno przegrały w finale Pucharu Polski, ale we Wrocławiu apetyty będą duże. Jakie cele stawiasz sobie w nowej drużynie? Apetyty są duże, oczekiwania względem mnie też będą spore. Mam nadzieję, że uda mi się trochę postrzelać dla Śląska. Moim celem jest dobrze wejść w drużynę, zaaklimatyzować się i grać to, co potrafię. Żeby nie było tej blokady psychicznej. Jeśli głowa "puści", wszystko inne pójdzie dobrze. Wierzę, że z tym zespołem, z tym trenerem, jesteśmy w stanie ugrać coś fajnego w przyszłym sezonie. Mają zresztą być kolejne wzmocnienia, tak że może być ciekawie. Bardzo chciałabym zdobyć ze Śląskiem medal, ale to jest piłka nożna i wiadomo, wszystko może się zdarzyć. Czytaj także: "Cieszę się, że nie wyjechałam wcześniej" A nie było okazji na transfer gdzieś bliżej domu? Myślałam o tym. Teraz tak naprawdę przewracam życie do góry nogami, zaczynam wszystko od zera, ale Śląsk mnie w pewien sposób urzekł. Bliżej nie widziałam dla siebie miejsca. Nie chciałam grać też w I lidze, mam swoje lata i wiem, że to dla mnie ostatni dzwonek, żeby zrobić coś fajnego. Nie mam już czasu walczyć o awans. Wrocław zresztą nie jest aż tak daleko i na pewno będę często wracać, bo mam tutaj rodzinę. Nie tylko tę prawdziwą, ale i tarnowską. W Tarnowie byłaś największą gwiazdą drużyny, w Śląsku będziesz dopiero musiała budować swoją pozycję. Brałaś to pod uwagę? Nie odczuwałam tutaj, że byłam gwiazdą. Pozycja napastniczki sprzyja, żeby było o mnie głośno. Nie jestem osobą, która potrzebuje być w blasku fleszy. Chcę wyjść na boisko i zrobić swoje. Ważne, żeby zbudować sobie reputację u dziewczyn, bo to będzie kluczowe. Wystarczy mi, żebyśmy grały i wygrywały.