Były trener Wisły z nostalgią i dumą wspomina swoją pracę z reprezentacją Tunezji. "Moją największą zasługą nie są wcale sukcesy (Tunezja wywalczyła pod wodzą Kasperczaka wicemistrzostwo Afryki - przyp. red.), ale fakt, że stworzyłem zawodowy futbol w Tunezji, opracowałem system szkolenia dla piłkarzy w całym kraju. Byłem nie tylko selekcjonerem, ale i dyrektorem technicznym federacji tunezyjskiej. Udało się nam na kilka lat zwolnić kluby i piłkarzy z obowiązku płacenia podatków. W Polsce taka pomoc państwa jest niemożliwa, dlatego nawet pod względem infrastruktury ustępujemy Tunezji" - wyjaśnia Kasperczak, który niedawno odrzucił propozycję współpracy z jedną afrykańskich reprezentacji, przygotowujących się do czerwcowego mundialu. "Nie zdecydowałem się przyjąć żadnej propozycji, bo chcę udowodnić Wiśle, w której ciągle jestem zatrudniony, że trzeba szanować prawo i nie można samowolnie zrywać umów. Jeśli Wisła chciała mnie zwolnić, powinna, zgodnie z kontraktem, wypłacić odszkodowanie. Nie zamierzam jednak przejść na emeryturę. W końcu albo się porozumiemy, albo kontrakt wygaśnie i podejmę nową pracę" - zapewnia Henryk Kasperczak.