- Nadal jestem trenerem piłkarzy Wisły Kraków - powiedział w telefonicznej rozmowie z INTERIA.PL Henryk Kasperczak, który według komunikatu wydanego w poniedziałek przez zarząd Wisła Kraków SSA, został na stanowisku trenera zastąpiony przez Wernera Liczkę. Kasperczak przebywa obecnie na urlopie.
- Jak wygląda pana obecna sytuacja w Wiśle?
- Zarząd wydał komunikat, ale ja nadal jestem trenerem, bo mam ważny kontrakt (do 2008 roku - przyp. red.)
- W tym komunikacie jest napisane, że od wtorku szkoleniowcem mistrzów Polski został Czech Werner Liczka.
- Nie ja go pisałem, ale czuję się trenerem.
- To oznacza, że obecnie Wisła ma dwóch szkoleniowców?
- Tak z tego wynika. Ja żadnej decyzji w tej sprawie nie otrzymałem.
- W poniedziałek spotkał się pan z zarządem Wisła Kraków SSA. Nie zakomunikowano na nim panu żadnego postanowienia odnośnie pana dalszej pracy w spółce?
- Kiedy spotkanie się skończyło podaliśmy sobie ręce i na tym się skończyło.
- Czego ta rozmowa dotyczyła?
- Spotkałem się z Januszem Basałajem, prezesem Wisła Kraków SSA, i Ireneuszem Reszczyńskim, prezesem zarządu Tele-Foniki. Obaj działali z umocowania Bogusława Cupiała (właściciel sekcji piłkarskiej - przyp. red.) i chcieli, żebym podpisał aneks do obowiązującej mnie umowy.
- Co w nim było?
- Zamrożenie mojej pensji o 30 procent, do czasu zdobycia mistrzostwa Polski, zagwarantowanie awansu do Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie, w innym wypadku miałbym odejść bez odszkodowania, zrezygnowanie z funkcji menedżera i zakaz wypowiedzi o działalności klubu, poza odniesieniem się do meczów. Nie zgodziłem się na te warunki i przedstawiłem swoje kontrpropozycje - w rozmowie z panem Cupiałem (odbyła się 8 grudnia - przyp. red.) tak się umówiliśmy - które nie zostały przyjęte. Potem zarząd wydał komunikat i nie ma co gdybać.
- To co pan teraz zrobi?
- Nie wiem. Być może będę jeszcze dyskutował z zarządem, ale niekoniecznie.
Rozmawiał Paweł Pieprzyca