Mity o zimnokrwistych Skandynawach i ich nordyckim spokoju coraz bardziej odchodzą do lamusa. Niecałe dwa tygodnie temu na Tele2 Arena w Sztokholmie polscy dziennikarze zostali oblani piwem przez krewkich szwedzkich kibiców w czasie meczu Ligi Konferencji pomiędzy miejscowym Djurgarden i Lechem Poznań. Wczoraj w Solnej (wchodzi w skład zespołu miejskiego Sztokholmu) reprezentacja Szwecji w meczu eliminacji mistrzostw Europy rozbiła Azerbejdżan 5-0, bogatym łupem bramkowym podzielili się Emil Forsberg, Bahlul Mustafazade (bramka samobójcza), Viktor Gyokeres, Jesper Karlsson i Anthony Elanga. Przy trzeciej bramce idealną asystą popisał się gracz Lecha Poznań, Jesper Karlstrom, który w 71. minucie zastąpił Forsberga. Cały mecz w reprezentacji Szwecji rozegrał gracz Pogoni Szczecin, obrońca Linus Wahlqvist. Wysoka wygrana nie oznacza, że po meczu było spokojnie. Wprost przeciwnie. Do studia pomeczowego zorganizowanego na murawie Friends Arena został zaproszony szwedzki selekcjoner Janne Andersson. Jeden z ekspertów, Bojan Djordjic zapytał, dlaczego tylko osiem minut na murawie spędził rezerwowy Jesper Karlsson, który zastąpił Dejana Kulusevskiego. Selekcjoner wzburzył się, że jest krytykowany po meczu wygranym 5-0. - Kogo miałem wystawić twoim zdaniem? - odbił piłeczkę Andersson. Djordjic, były zawodnik m.in. AIK i Manchesteru United próbował łagodzić sytuację mówiąc, żeby selekcjoner się nie denerwował, że odpowiedzi na takie pytania są częścią jego pracy i że to interesuje 10 milionów ludzi - tylu jest Szwedów według ostatniego spisu powszechnego. - A kogo ty reprezentujesz? W czyim imieniu ty pytasz? - selekcjoner nie dawał za wygraną. - Reprezentuję Szwecję - bez wahania odparł Djordjic. - Naprawdę? - wypalił Andersson. - A co chciałbyś powiedział, że Serbię? - powiedział Djordjic, nawiązując do swoich bałkańskich korzeni, były piłkarz urodził się w Belgradzie. Po tych słowach wzburzony Andersson podziękował za rozmowę i opuścił telewizyjne studio Viaplay. W Szwecji, która słynie z politycznej poprawności zachowanie selekcjonera zostało podciągnięte nawet pod rasizm, a niektórzy komentatorzy nawołują Janne Anderssona do złożenia dymisji. Najwięcej komentarzy jednak mówi o kompromisie, apelując aby panowie wypalili ze sobą przysłowiową "fajkę pokoju". Cztery dni przed meczem z Azerbejdżanem Szwedzi na inaugurację kwalifikacji Euro 2024 przegrali u siebie 0-3 z Belgią, być może stąd ta nerwowość. Kolejne mecze eliminacji zostaną rozegrane w czerwcu, wówczas Skandynawowie zagrają na wyjeździe z Austrią, z którą zapewne stoczą walkę o bezpośredni awans do niemieckich finałów mistrzostw kontynentu. Maciej Słomiński, INTERIA