Raków Częstochowa europejskie puchary w tym roku rozpoczynał już od pierwszej rundy. Mistrzowie Polski, aby zagrać w fazie grupowej jednych z rozgrywek, muszą więc przejść pełną drogę, która z pewnością usłana różami nie jest. Pierwsza runda z pozoru nie wydawała się zbyt trudnym wyzwaniem. Na inaugurację europejskiej przygody mistrzowie Polski musieli pokonać w dwumeczu Florę Tallin. Koniec spekulacji! Neymar nie zagra z Lewandowskim. Jest potwierdzenie Estoński zespół z pozoru wyglądał na drużynę, z której przejściem Raków nie powinien mieć problemów. Wynik 1:0 u siebie nie zwiastował jednak łatwego rewanżu. Na całe szczęście to były jedynie pozory i w Tallinie przeprawa była łatwiejsza. Mecz zakończył się wynikiem 3:0, a Raków po zwycięstwie 4:0 w dwumeczu zameldował się w kolejnej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów. Fenomenalny bilans Rakowa Częstochowa Tam czekał już postrach polskich drużyn, a więc Karabach Agdam. Zespół z Azerbejdżanu w ostatnich latach regularnie obdzierał nas z marzeń o grze w europejskich pucharach. Tym razem Raków pokazał swoją wyższość, choć łatwo na pewno nie było. U siebie polski zespół wygrał 3:2 po przepięknym golu Sonny'ego Kittela w ostatnich minutach spotkania. W rewanżu drużyna Szwargi postawiła twarde warunki i zremisowała 1:1. Tym samym zapewniła sobie awans do trzeciej rundy, a także grę w fazie grupowej Lidze Konferencji Europy. Grabara bohaterem! Niesamowita postawa Polaka. Teraz będzie straszył Raków Częstochowa Teoretycznie w trzeciej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów czekał rywal łatwiejszy od Karabachu. Teoria lubi czasem kłamać. Na całe szczęście, nie tym razem. Aris Limassol był raczej wskazywany w tym dwumeczu, jako zespół, który odpadnie z tej rywalizacji. Po pierwszym meczu mieliśmy wynik otwarty, mecz w Częstochowie zakończył się bowiem wynikiem 2:1, ale Raków wciąż pozostawał niepokonany. Sytuacja nie zmieniła się w rewanżu. Pierwsza połowa tego spotkania daleka była od ideału. Można wręcz śmiało powiedzieć, że zespół dowodzony przez Szwargę nie istniał i słaniał się na nogach. Po przerwie wszystko się jednak zmieniło. Szwarga w szatni musiał zdziałać jakieś cuda, bo na murawę cypryjskiego stadionu wyszedł zupełni inny zespół, jakby nagle dostali energetycznego doładowania. Koniec przygody małego kraju w Lidze Mistrzów. Tak niewiele brakowało Bardzo szybko udało się Rakowowi dodatkowe siły przełożyć na konkrety. W 49. minucie spotkania goście dostali rzut wolny w okolicach 20. metra od bramki Arisu. Do piłki podszedł Fran Tudor. Jeden z najlepszych piłkarzy Rakowa na tej drodze do Ligi Mistrzów uderzył przepięknie. Piłka wpadła do siatki, a Raków mógł cieszyć się z dwubramkowego prowadzenia w dwumeczu. Utrzymał to do końca, a dzięki zwycięstwu na wyjeździe do ostatniej rundy podchodzi z imponującym bilansem pięciu zwycięstw i jednego remisu. Dodatkowo, jak na razie w sześciu meczach mistrzowie Polski stracili zaledwie cztery gole. Strzelili z kolei aż 11. To naprawdę musi robić wrażenie.