W środę minie rok od dnia, w którym Drygas zadebiutował w pierwszej drużynie Lecha. Ku wielkiemu zdziwieniu kibiców i dziennikarzy ówczesny trener "Kolejorza" Jacek Zieliński posłał niespełna 19-letniego piłkarza do boju przeciwko Sparcie Praga w pierwszym meczu kwalifikacji do Ligi Mistrzów. A przecież do tego spotkania Drygas nie rozegrał choćby jednego meczu w Ekstraklasie! - Jak się dowiedział, że ma grać, to zemdlał i trzeba mu było krew przetaczać - żartował wtedy Zieliński. A na poważnie dodał: - Ten chłopak był przygotowany do gry, bo skoro ktoś jest w meczowej osiemnastce, to znaczy, że jest gotowy. Dowiedział się o tym na spacerze w dniu meczu i chyba potwierdził na boisku, że to go nie zaskoczyło. Kariera Drygasa rozwijała się w niezłym tempie - zagrał w Lidze Europejskiej przeciwko Dnipro Dniepropietrowsk, FC Salzburg i Manchesterowi City. 24 października Lech rozgrywał spotkanie ligowe w Zabrzu z Górnikiem. W 20. minucie Drygas wybił piłkę spod nóg Adama Dancha, ale piłkarz Górnika spadł mu na nogę. Tak nieszczęśliwie, że złamał kość piszczelową lechity. Młody pomocnik stracił po tej kontuzji blisko pół roku. - Nic nie mogłem zrobić. Pracowałem z klubowym fizjoterapeutą, wzmacniałem nogę, a gdy już zacząłem normalnie pracować, zerwałem więzadła z stawie skokowym drugiej nogi, tym razem lewej - wspomina Drygas. Drugą operację na początku maja przeprowadzili doktorzy Tomasz Piontek i Andrzej Pyda - intensywne zajęcia w klinice Rehasport pozwoliły Drygasowi szybko wrócić do zdrowia. Na tyle szybko, że pod koniec czerwca wznowił zajęcia z drużyną. W pierwszym meczu sparingowym z Zagłębiem Lubin Drygas strzelił nawet zwycięskiego gola. - Dla mnie najważniejsze jest granie, a nie bramki, bo nie jestem napastnikiem. Na pewno jednak taki gol pomaga psychicznie - mówi Drygas, który jednak odczuwa jeszcze różnicę między formą sprzed roku a obecną. - Potrzebuję jeszcze trochę czasu. Nogi raczej nie cofam, choć jak sytuacja jest typowo stykowa i wiem, że mogę nie zdążyć wybić piłki, to się wstrzymuję. To rzadkość, ale po ciężkich kontuzjach chyba coś normalnego. Psycholog przekonywał, że nic takiego już się nie stanie, z czasem ta obawa mija - tłumaczy Drygas. Lech chce w tym sezonie poważniej stawiać na młodych graczy - trener Jose Mari Bakero mówi nawet, że czterech takich piłkarzy już jest gotowych do gry - to właśnie Drygas, a także Mateusz Możdżeń, Marcin Kamiński i Wojciech Golla. - Cieszę się z tego, choć na mojej pozycji jest akurat duża konkurencja. Tej jesieni chciałbym się łapać do osiemnastki, wchodzić z ławki i grać w Młodej Ekstraklasie, bo to też ma swoje plusy. A po zimie spróbować wskoczyć do wyjściowego składu - kończy młody pomocnik.