W pierwszej połowie tego spotkania Chorwatom było zaskakująco trudno. Armenia bardzo dzielnie broniła dostępu do własnej bramki, a kilka razy poważnie zagroziła gospodarzom. Raz przed stratą bramki podopiecznych Zlatko Dalicia uratowała znakomita interwencja Dominika Livakovicia. Niemal do samego końca pierwszej połowy reprezentacja Chorwacji grała "z nożem na gardle". W tym samym czasie Walia prowadziła z Turcją i to właśnie ona była jedną nogą na mistrzostwach Europy. Podopiecznym Dalicia groził udział w barażach, a to byłaby również fatalna informacja dla reprezentacji Polski. Upragniony gol nadszedł tuż przed przerwą. Okazał się kluczowy W 43. minucie otworzył się wynik tego spotkania. Borna Sosa posłał bardzo ładne dośrodkowanie w pole karne Armenii, a tam do piłki doszedł Ante Budimir. Piłka po jego strzale zatrzepotała w siatce, co znacznie zwiększyło szanse Chorwatów na 2. miejsce w grupie "D". W 52. minucie Ante Budimir znów trafił do siatki, ale w tej sytuacji arbiter nie uznał gola ze względu na faul. Chorwacja nadal prowadziła tylko 1:0 i jej awans wisiał na włosku. Nie budziło jednak wątpliwości to, że gospodarze byli drużyną lepszą i mającą więcej z gry. Już wszystko jasne. Wiemy, kto powalczy w barażach o Euro 2024. Z kim zagra Polska? W drugiej połowie Zlatko Dalić potrzebował wielu sił na boisku, więc zmienił aż pięciu graczy w swoim zespole, ale Luka Modrić pozostał na murawie aż do samego końca meczu. Weteran znów udowodnił, że reprezentacja może liczyć na niego w kluczowych momentach. Więcej goli w tym spotkaniu już nie padło. Brązowi medaliści ostatniego mundialu ostatecznie wygrali z Armenią 1:0 i to oni awansowali na mistrzostwa Europy z drugiego miejsca. To oznacza, że Chorwacja nie zagra z Polską w barażach, co stanowi znakomitą wiadomość dla Michała Probierza i jego podopiecznych. To właśnie Luka Modrić i spółka byli bowiem postrzegani jako najtrudniejsi potencjalni rywale.