Nie tylko Polacy rozpoczęli w czwartek bój o punkty w Lidze Narodów. Na Estadio da Luz swój pojedynek rozgrywali grupowi rywale biało-czerwonych: Portugalczycy i Chorwaci. 39 lat na karku i nadal osiąga kamienie milowe. Wyjątkowy moment Cristiano Ronaldo Nie ulega wątpliwości, że w tej edycji Ligi Narodów Polaków czekają niezwykle trudne wyzwania. W czwartek biało-czerwoni mierzyli się na wyjeździe ze Szkocją, ale równolegle mierzyli się też pozostali grupowi rywale. Reprezentacja Portugalii podejmowała u siebie Chorwację w walce o pierwsze punkty fazy grupowej. Gospodarze świetnie zaczęli, a otwierającego gola zapewnił niespodziewany bohater. Już w siódmej minucie piłka trafiła do Bruno Fernandesa, a ten spokojnie ocenił sytuację i przeczekał tempo, zanim zagrał prostopadłe podanie w pole karne. Tam świetnie wbiegał Diogo Dalot. Nominalny prawy obrońca poradził sobie z goniącym go Borną Sosą niczym rasowy napastnik i bez problemu trafił na 1:0. W odpowiedzi Chorwaci szukali szans w strzałach z dystansu. Jedno takie uderzenie w wykonaniu Luki Modricia otarło się o zewnętrzną część bocznej siatki, a po uderzeniu Andreja Kramaricia z najwyższym trudem interweniował Diogo Costa. Gospodarze przetrwali jednak napór i w 34. minucie doprowadzili do podniosłego wydarzenia. Nuno Mendes popisał się fantastycznym dośrodkowaniem z lewej strony na piąty metr. Tam już wbiegał Cristiano Ronaldo, który z łatwością skierował piłkę do siatki. 39-latek szybko ruszył do celebracji, ale po chwili klęknął na murawie, ewidentnie wzruszony. Trudno się jednak dziwić. Dla pięciokrotnego zdobywcy Złotej Piłki był to 900. gol w karierze! Portugalczykom nie udało się jednak dowieźć dwubramkowej przewagi do przerwy. W 41. minucie Dalot pechowo interweniował po uderzeniu Sosy i do bramki dołożył trafienie samobójcze. Druga połowa bez fajerwerków, Portugalia dowiozła wynik do ostatniego gwizdka Pomimo tego, że jego reprezentacja prowadziła, selekcjoner Roberto Martinez nie był w pełni zadowolony z podopiecznych, bo w przerwie dokonał podwójnej zmiany. Chaotycznego Rafaela Leao i niewidocznego Pedro Neto zmienili Ruben Neves z Nelsonem Semedo, co sugerowało, że gospodarze będą priorytetowo traktować utrzymanie wyniku. Na boisku pojawili się bowiem gracze o zabarwieniu zdecydowanie bardziej obronnym, niż duet Leao - Neto. I rzeczywiście, groźnych okazji oglądaliśmy jak na lekarstwo, choć wciąż to Portugalczycy częściej zatrudniali Dominika Livakovicia, niż Chorwaci Costę. Będąc precyzyjnym, goście nie oddali po zmianie stron ani jednego celnego strzału na wrogą bramkę. Niestety, po żywej, emocjonującej pierwszej połowie, otrzymaliśmy nijaką i mało ciekawą drugą odsłonę. Gospodarze mają jednak sporo powodów do zadowolenia. Najważniejszym jest wynik, kolejnym - historyczne osiągnięcie ich kapitana. Tym sposobem triumfatorzy Ligi Narodów z 2019 roku rozpoczęli bieżącą edycję od zwycięstwa i mogą spokojnie przygotowywać się do nadchodzącego starcia ze Szkotami.