- Przestałem grać w kadrze. Jednak zmieniłem się i moja sytuacja też - dodał piłkarz zespołu II ligi niemieckiej Rot-Weiss Essen. Zdaniem Kałużnego jego najlepszy czas w reprezentacji minął. - Trener Janas wyciągnął do mnie rękę, zadzwonił. Przyjechałem, strzeliłem gola, okazało się, że mogę pomóc. Za wcześnie mnie skreślono. Dzięki grze w reprezentacji okazało się, że Kałużny jeszcze istnieje. Teraz jestem od czarnej roboty. Chcę stać z tyłu. Mamy tylu fajnych, młodych chłopaków, oni są gwiazdami - podkreślił 31-letni piłkarz. Kałużny rzadko udziela wywiadów i nie zamierza tego zmieniać. - Nie zapomniałem, ile pomyj na mnie wylano. Jak zrobiono ze mnie kozła ofiarnego. Pewnym ludziom nigdy już ręki nie podam - stwierdził pomocnik.